Donald Trump nadal zapewnia, że negocjacje mogą przynieść efekt. "Myślę, że osiągniemy to"
Mijają kolejne miesiące, odkąd Donald Trump objął urząd prezydenta USA, a wojna na Ukrainie trwa w najlepsze i niestety nic nie wskazuje na to, by miała się zakończyć. A przecież amerykański przywódca jeszcze przed wyborami obiecywał, że już jako elekt zakończy konflikt błyskawicznie, w ciągu jednego dnia. Ale kolejne rundy negocjacji nic nie dają, bo zarówno Rosja, jak i Ukrainie nie zamierzają ustępować. Putin widzi, że jego wojska czynią postępy na froncie i odpuszczanie zwyczajnie mu się nie opłaci, Wołodymyr Zełenski nie chce ustępstw terytorialnych, do tego państwa europejskie pod wodzą Francji i Wielkiej Brytanii chcą wysyłania na Ukrainę sił stabilizacyjnych po zawarciu pokoju, a Rosjanie nie chcą o tym słyszeć. Czy możliwe jest jeszcze wyjście z impasu drogą dyplomatyczną? Czy Trump zrezygnuje z wysiłków, czy będzie je kontynuował?
Trump jest rozczarowany zarówno postawą Rosji, jak i Ukrainy, ale nie traci nadziei na "deal"
"Jestem bardzo rozczarowany Rosją, ale jestem też rozczarowany Ukrainą, bo myślę, że można było zawrzeć układ" - powiedział Trump, dopytywany przez dziennikarzy w Białym Domu o kwestię wojny na Ukrainie. Ale jak dodał, ma nadzieję na pokój mimo wszystko: "Myślę, że osiągniemy to (zakończenie wojny), ale jestem rozczarowany, że to nie zostało dotąd zrobione" - stwierdził prezydent USA. Nie byłby sobą, gdyby nie dorzucił garści następujących refleksji: "Rozmawiałem z prezydentem Putinem i bądźmy uczciwi wobec niego: stracił 51 mln ludzi (...) Czy to nie interesujące? On walczył z nami w II wojnie światowej i wszyscy ich nienawidzą, a Niemcy i Japonia są w porządku. Kiedyś ktoś to wyjaśni. Ale Putin jest tym trochę zdziwiony" - powiedział Trump, najwyraźniej zapominając, że po wojnie był jeszcze komunizm, Związek Radziecki, a Putin w 2014 roku zaanektował Krym i zaczął konflikt w Donbasie.