Znany raper nie żyje. Miał grać koncert, zamiast tego trafił do szpitala
Werenoi, a właściwie Jérémy Bana Owana, zmarł w sobotni poranek w paryskim szpitalu La Pitié-Salpêtrière. Miał wystąpić tego samego wieczoru na koncercie w Lyonie.
Na kilka dni przed śmiercią Werenoi otrzymał prestiżową nagrodę Les Flammes za album roku „Pyramide 2”. Nie pojawił się na gali – przesłał nagranie, w którym miał rękę na temblaku. Mówił o poważnym urazie.
Czytaj dalej pod materiałem wideo.

Polecany artykuł:
Król list przebojów
Werenoi zadebiutował w 2021 roku singlem „Guadalajara” i błyskawicznie stał się jednym z największych nazwisk na francuskiej scenie. Jego trzy ostatnie albumy – „Carré”, „Pyramide”, „Pyramide 2” – oraz najnowszy, wydany miesiąc temu „Diamant Noir”, trafiły na 1. miejsce listy sprzedaży we Francji.
Według SNEP – instytucji monitorującej sprzedaż płyt – Werenoi był najlepiej sprzedającym się artystą 2023 i 2024 roku we Francji.
Współpracował z największymi gwiazdami rapu z Francji i USA: Aya Nakamura, Damso, Hamza, a na jego ostatnim krążku pojawili się też Gunna i Lil Tjay.
Czytaj dalej.
Fala pożegnań i smutku
Werenoi urodził się na przedmieściach Paryża w rodzinie pochodzącej z Kamerunu. Od początku kariery łączył szczerość ulicy z melodyjnym brzmieniem, zdobywając ogromną rzeszę fanów – nie tylko we Francji, ale i wśród społeczności frankofońskiej na całym świecie.
Po jego śmierci internet zalały kondolencje. Aya Nakamura, Gims, Lil Tjay i inni artyści wyrazili żal i niedowierzanie. Fani dzielą się fragmentami tekstów i zdjęciami z koncertów.