Wśród ofiar Goodmana były dwie dziewczynki, wykorzystywane przez niego od ich 6. do 12. roku życia (obie mają teraz po 16 lat). W opinii prokuratura Lee Vilkera są one "pokaleczone na resztę życia". Choć sam Goodman przyznawał, że nie ma "usprawiedliwienia" dla swoich zbrodni, to jego obrońcy wnosili o niższy wymiar kary, przekonując, że mężczyzna sam był w dzieciństwie molestowany przez nauczyciela. Nie wpłynęło to jednak na sędziego, który argumentował tak wysoki wyrok słowami: - Jedynym sposobem, aby ochronić przed tobą społeczeństwo, jest upewnienie się, że nigdy nie wyjdziesz z więzienia.
Polecany artykuł:
Co ciekawe, prawda o haniebnych czynach mężczyzny wyszła na jaw przypadkiem. Goodman pracował w firmie, gdzie obowiązywał zakaz używania telefonów komórkowych. Złamałgo, przez co jego szef skonfiskował jego telefon a następnie odkrył w nim pornografię dziecięcą, po czym zgłosił sprawę organom ścigania. Policja znalazła w domu 45-latka tysiące materiałów z pornografią dziecięcą. Część z nich mężczyzna wykonał sam i w sieci dzielił się nimi z innymi pedofilami.