Śmierć nowożeńców na Majorce
Jaime (40 l.+) i jego żona Mary (39 l.) pochodzą z Edynburga. Para postanowiła wybrać się na miesiąc miodowy na Majorkę. Jak podają brytyjskie media, para udała się do posiadłości w miejscowości Cala Mesquida. 6 maja mieli się spotkać ze znajomymi i wziąć udział w rejsie. Niestety, 15 dni po ślubie doszło do tragedii. Zaniepokojeni nieobecnością nowożeńców przyjaciele postanowili sprawdzić, co się stało. Jaime i Mary nie odbierali telefonów. Na miejsce wezwano policję. Funkcjonariusze znaleźli leżących na łóżku i przytulonych do siebie małżonków. Jaime już nie żył, a jego żona była nieprzytomna. Kobieta trafiła do szpitala. Jej stan jest ciężki, walczy o życie. Śledztwo trwa, ale już teraz wiadomo, że do śmierci mężczyzny przyczynił się tlenek węgla. Miał się on ulatniać z zepsutej lodówki. Podróż do raju zakończyła się ogromną tragedią.
Jaime był analitykiem finansowym w szkockiej firmie inwestycyjnej. W przeszłości jako dziecko mieszkał w Hiszpanii, ale przeniósł się do Wielkiej Brytanii z rodziną.