Wielka akcja ratunkowa na Mount Everest. Tysiąc osób uwięzionych na górze po śnieżycy, część już ocalono
Wyprawa na Mount Everest marzy się wielu, ale nie wszyscy stamtąd wracają. Na stokach najwyższej góry świata zginęło już ponad 300 osób. Ale chętnych nie brakuje. Kto ma kondycję, pieniądze i ambicję, może próbować, a co roku na dachu świata staje ponad 800 ludzi. Wielu nie porywa się na zdobywanie wierzchołka, tylko decyduje na trekking i dojście do którejś bazy. Na stokach Mount Everest jest tłoczno i w razie jakiegoś kataklizmu o tragedię nietrudno. Teraz sytuacja stała się bardzo napięta. Po wielkiej śnieżycy na najwyższej górze świata zostało uwięzionych około tysiąc osób - informują światowe media, w tym m.in. BBC, które opublikowało relację na żywo z akcji ratunkowej. Dziś, 6 października rano podano, iż około 350 osób zostało już uratowanych i sprowadzonych na stronę chińską. Jak podała telewizja CCTV, nawiązano kontakt z kolejną grupą około 200 osób. Nie jest jednak jasne, ilu ludzi tak naprawdę znajduje się teraz w rejonie ogarniętym śnieżycami.
"Miałam ogromne szczęście, że udało mi się wydostać". Turyści uciekają z Mount Everest
Geshuang Chen, 29-letnia turystka, opowiedziała BBC, jak wygląda sytuacja na miejscu. Chciała dojść do bazy pod Czo Oju, ale utknęła pod Everestem. „Kiedy obudziliśmy się następnego ranka, śnieg miał już około metra głębokości” – wspominała Chen, dodając, że jej grupa postanowiła wtedy zawrócić. Brnęli w głębokim śniegu, spotykając mieszkańców wioski w Tybecie spieszących na ratunek gościom. „Wiele osób przyjeżdża tu na wędrówki podczas Złotego Tygodnia, ale tegoroczny śnieg był wyjątkowy” – powiedziała Geshuang Chen. „Wszyscy jesteśmy doświadczonymi piechurami. Ale ta zamieć śnieżna i tak była niezwykle trudna do zniesienia. Miałam ogromne szczęście, że udało mi się wydostać” - dodała.