– To jeden z ważniejszych kroków w mojej sportowej karierze. Zjazd z Everestu bez tlenu był dla mnie marzeniem, które dojrzewało latami. Wiedziałem, że trudne jesienne warunki i poprowadzenie linii zjazdu przez lodowiec Khumbu to największe wyzwanie, z jakim mogę się zmierzyć – powiedział Bargiel po zjeździe.
Andrzej Bargiel zjechał na nartach z Mount Everestu bez wspomagania tlenem. Dokonał tego jako pierwszy człowiek w historii
Bargiel rozpoczął kluczową fazę ataku szczytowego z obozu czwartego, położonego na wysokości ok. 7900 m n.p.m. Przez dużą ilość świeżego śniegu, utrudniającą torowanie trasy, trwał on o wiele dłużej niż początkowo zakładano. Polak spędził 16 godzin na wyczerpującej wspinaczce w strefie śmierci (na wysokości powyżej 8000 m n.p.m.), nie korzystając przy tym z dodatkowego tlenu.
– Jeżeli spojrzy się na fizjologię człowieka przy tak małej ilości tlenu w powietrzu to to, czego dokonał Andrzej, przekracza ludzkie możliwości. Organizm na tej wysokości, niewspomagany tlenem z butli, musi walczyć o każdy postawiony krok – skomentowała wyczyn dr Patrycja Jonetzko, lekarz wyprawy.
Zjechał na nartach z K2, przesiada się do hybrydy. Jakim autem jeździ Andrzej Bargiel?
Bargiel na szczycie najwyższej góry świata spędził zaledwie kilka minut, po czym przypiął narty i rozpoczął historyczny zjazd, ścigając się z zachodzącym słońcem. Na wysokości obozu drugiego (ok. 6400 m n.p.m.) zastała go noc, uniemożliwiająca bezpieczne nawigowanie zjazdu. Skialpinista zatrzymał się w obozie i kontynuował zjazd wraz ze wschodem słońca. W fenomenalnym stylu pokonał lodowiec Khumbu bez korzystania z liny i poręczówek i zakończył zjazd na wysokości bazy.
– Zjazd Bargiela z K2 w 2018 roku wyznaczył nowe standardy w skialpiniźmie. Zjazd z Mt. Everest tylko potwierdził, jak wyjątkowymi umiejętnościami dysponuje. Nie tylko pod względem sportowym, ale też wytrzymałościowym i mentalnym – podkreślił Dariusz Załuski, himalaista wspierający Bargiela na wyprawie.
Kim jest Andrzej Bargiel? Jak wyglądała wyprawa i zjazd na nartach z Mount Everestu?
Specjalna linia zjazdu, opracowana przy pomocy drona operowanego przez brata skialpinisty, Bartka Bargiela, przebiegała przez południową ścianę Mount Everest. Polak od szczytu kierował się w stronę słynnego Hillary Step, następnie na South Summit, na Balcony, a później na Przełęcz Południową. Następnie na lewo od Żebra Genewczyków w kierunku obozu drugiego. Z obozu drugiego początkowo pod ścianami ramienia Everestu, na koniec zboczami Nuptse, do końca lodowca Khumbu, z finiszem w Everest Base Camp.
Andrzej Bargiel napisał historię! Polak zjechał na nartach z K2
– Samo nawigowanie w tak trudnym terenie było dla mnie sporym wyzwaniem. Fakt, że prowadziłem własnego brata na pewno nie ułatwiał mi zadania (śmiech). Najtrudniejszymi momentami były przejazd przez grań i lodowiec. Kiedy Andrzej pokonał te fragmenty, odetchnąłem i cieszyłem się razem z nim ostatnimi chwilami zjazdu. To dla mnie ważny moment. Stawka była ogromna i fakt, że mój brat znów dokonał czegoś jako pierwszy na świecie, wykazując się przy tym ogromną niezłomnością i hartem ducha, napawa mnie wielką dumą – powiedział Bartek Bargiel.