Siedemnaście tysięcy ton śmieci - tyle zalega na ulicach Birmingham w Wielkiej Brytanii po trwającym od ponad miesiąca strajku pracowników firm, zajmujących się ich wywózką. Członkowie związku zawodowego Unite prowadzili w styczniu i lutym ograniczone akcje strajkowe, a 11 marca ogłosili całkowity, bezterminowy strajk w proteście przeciwko planom likwidacji niektórych stanowisk i obniżek płac. "Od tamtej pory na ulicach zamieszkanego przez blisko 1,2 mln osób miasta zgromadziło się co najmniej 17 tys. ton odpadów" – podaje "Guardian".
Śmieciowy horror w Wielkiej Brytanii. "Szczury wielkości kotów"
Rada miejska Birmingham wydała ostrzeżenie dotyczące zdrowia publicznego - mieszkańcy miasta mówią o szczurach wielkości kotów, które coraz śmielej grasują po ulicach. W poniedziałek, 14 kwietnia, związkowcy mieli przeprowadzić głosowanie nad propozycjami dotyczącymi zakończenia kryzysu. Tymczasem - jak podaje "Guardian" - rząd zwrócił się o pomoc do armii brytyjskiej. Jak to ma wyglądać w praktyce? Dziennik podaje, że mieszkańcy nie ujrzą na pewno żołnierzy, zbierających z ulic pojemniki ze śmieciami. "Będzie to wymagało wezwania niektórych planistów wojskowych z biur do zapewnienia pomocy logistycznej i administracyjnej".
Birmingham. Żołnierze ruszą na pomoc w walce ze śmieciami
"Rząd już wysłał pewną liczbę pracowników, aby wesprzeć radę w kwestiach logistycznych i upewnić się, że reakcja na miejscu będzie szybka. W obliczu trwającego zagrożenia dla zdrowia publicznego, niewielka liczba wojskowych pracowników biurowych, posiadających doświadczenie w planowaniu operacyjnym, została udostępniona radzie miasta Birmingham w celu zapewnienia dalszego wsparcia w tej dziedzinie. Działanie to opiera się na szeregu środków, w których do tej pory wspieraliśmy radę – w tym na zapewnieniu przez sąsiednie władze dodatkowych pojazdów i ekip oraz otwarciu punktów utylizacji odpadów domowych dla mieszkańców Birmingham" - dziennik cytuje rzecznika rządu.
