Głosowanie w Parlamencie Europejskim nad zakazem używania słowa "kiełbasa"! Chodzi o produkty roślinne
Unia zakaże nam mówienia o kiełbasie?! Na to wygląda, ale to nie jest to, co myślicie. Niektórzy eurokraci już dziś rzeczywiście zajmą się palącą problematyką kiełbasy, jednak nie tej krakowskiej czy zwyczajnej, a roślinnej. Jak wiadomo, w sklepach i restauracjach już od dawna można znaleźć różne produkty z soi czy tofu będące odpowiednikami produktów mięsnych. Kiełbaski sojowe czy burgery z tofu nikogo już nie dziwią, można je dostać nawet w popularnych sieciach fast foodów, sięgają po nie nie tylko zaprzysięgli wegetarianie. Zdawałoby się, że Unia to wszystko popiera - niektórzy przecież przekonują nawet, że Bruksela chce zakazać nam mięsa i zastąpić je roślinami czy nawet owadami. Ale to wcale nie jest takie proste. Niektórzy unijni politycy są zdania, że kiełbasa sojowa zagraża branży mięsnej i trzeba coś z tym zrobić.
Najpierw głosowanie, potem negocjacje z poszczególnymi państwami. "Kiełbaski sojowe" nie znikną z półek od razu
W Parlamencie Europejskim w Strasburgu już dziś, we wtorek 7 października z całą powagą odbędzie się głosowanie w sprawie zakazu używania słów takich jak „burger”, „kiełbasa” czy „stek” na określenie produktów pochodzenia roślinnego. A więc producent kiełbasek sojowych nie będzie już mógł nazywać ich kiełbaskami, tylko jakoś inaczej, bo zdaniem niektórych unijnych urzędników klient mógłby wziąć kiełbasę sojową za prawdziwą. Ruchy w kierunku takich zakazów zostały poczynione już w lipcu, ówczesna propozycja legislacyjna obejmowała takie nazwy, jak „wołowina”, „wieprzowina” czy „kurczak”, teraz doszły "kiełbasa", "burger i stek". Jeśli eurokraci przegłosują te zakazy, "kiełbasa sojowa" nie zniknie z półek z dnia na dzień, najpierw odbędą się negocjacje z poszczególnymi państwami członkowskimi w kwestii tego ważkiego tematu.