Używam komputera od 1938 roku.

2012-03-17 12:00

Rozmowa z chemikiem, profesorem Wacławem Szybalskim

- Panie profesorze, jest pan jedną z osób, które położyły pan podwaliny pod współczesną genetykę, gałąź nauki, która dziś wydaje się być jedną z ważniejszych. Otrzymał pan wiele nagród i odznaczeń, ale tej najważniejszej dla naukowca - Nagrody Nobla - nie. Dlaczego?
- Wiem, że kilka razy byłem nominowany, ale zabrakło poparcia. Odbywa się to w ten sposób, że kandydatura osoby nominowanej, powinna otrzymywać listy poparcia od innych naukowców. I mnie niestety tego poparcia zabrakło. Pisał do mnie nawet sekretarz komitetu noblowskiego, żebym o takie poparcie się starał, ale nic z tego nie wyszło. Chyba się już nie uda...

- Prowadzi pan bardzo ciekawe życie: wszystko zaczęło się we Lwowie...
- Tak, pięknym polskim Lwowie. Nie ma już tamtego Lwowa. Tam chodziłem do szkół, tam po wejściu Sowietów zacząłem naukę na Politechnice Lwowskiej. Wie pan kto to jest Banach?

- Tak, jeden z twórców polskiej szkoły matematycznej, twórca teorii przestrzeni nazwanej jego imieniem...
- To powiem panu, że Banach dla mnie pracował, był moim podwładnym. W czasie wojny byliśmy zatrudnieni u profesora Weigla, który prowadził badania nad tyfusem. A ja byłem odpowiedzialny za karmienie wesz (wszy przenoszą zarazki tyfusu - red.). Moim pomocnikiem był właśnie Stefan Banach.

- To fascynujący życiorys.
- A wie pan, że spotkałem też Skłodowską-Curie? Jako mały chłopiec byłem w Warszawie, na spotkaniu z nią. Pogłaskała mnie po głowie. Miałem wtedy 11 lat.

- A jak długo mieszka pan już w Stanach Zjednoczonych?
- Niedługo. Od 1950 roku (śmiech). Wcześniej mieszkałem w Danii.

- Panie profesorze, a dlaczego zainteresował się pan kodami genetycznymi?
- Jestem z wykształcenia chemikiem, po Politechnice Lwowskiej, wydawało mi się rzeczą naturalną, że tym właśnie powianiem się zająć. Przecież kod genetyczny to jest czysta chemia, nie wyobrażałam sobie, że mógłbym kiedyś robić coś bardziej pożytecznego.

- Wierzy pan, że w kodzie genetycznym zapisane jest o człowieku wszystko?
- Tak. Wielu rzeczy jeszcze nie odkryliśmy, ale wierzę, że wszystkie informacje o człowieku kryją się właśnie tam. Szkoda tylko, że ja tego nie doczekam, bo mam już 91 lat. Już młodsi mnie prześcigają, nawet na basenie i na nartach...

- Jeździ pan wciąż na nartach?!
- A tak! (śmiech) Parę tygodni temu jeździłem jeszcze przez trzy dni pod rząd. A w przyszłym tygodniu wylatuje do Panamy...

- To jest pan w świetnej kondycji!
- Ja jeszcze normalnie pracuje naukowo. Na naszym uniwersytecie niedawno zmieniła się władza i chcieli mi odebrać moje laboratorium, bo mówią, że jestem już za stary. Ale udało mi się je obronić. Jeszcze na dwa lata...

- Nie boi się pan, że odkrycia w dziedzinie genetyki mogą w przyszłości być wykorzystywane przez jakieś ciemne siły? Może przez totalitarne rządy?
- Nie boję się tego. Ja przeżyłem dwa totalitaryzmy i ci, którzy chcieli mnie zabić - Stalin i Hitler - dawno już nie żyją. A ja żyję. Także, nie boję się, bo totalitaryzmy przychodzą i odchodzą, a ludzie i społeczeństwa istnieją dalej. Ja tymczasem pracuję nad sekwencjami kodów genetycznych nowotworów złośliwych, mam nadzieję, że te badania przyczynią się do dobra ludzkości.

- A czy zmieniając kod genetyczny można wydłużyć ludzkie życie?
- Wierzę, że tak. Badania na zwierzętach pokazują, że można to zrobić nawet o 50 procent. No, ale ja już tego nie doczekam, bo żeby robić takie zmiany, to kod musi być żywy... (śmiech) A może wcale nie musi? Ale ja i tak się o tym nie dowiem...

Ps. Po zakończeniu wywiadu prof. Szybalski poprosił mnie, abym wysłał mu treść naszej rozmowy e-mailem. Zdziwiłem się, mówiąc, że mój własny ojciec-emeryt nauczył się obsługi komputera i internetu dopiero niedawno. Profesor Szybalski z uśmiechem odpowiedział: - Ja używam komputera już od 1938 roku...

Rozmawiał Mariusz A. Wolf

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki