Turyści przemierzający bezkresne przestrzenie Australii natknęli się na przerażający widok. Przy drodze leżała zmasakrowana przez samochód samica wombata tasmańskiego, a obok niej czuwał kwilący z przerażenia jej mały. Zwierzak trafił pod opiekę weterynarzy, ale po stresie, jaki przeżył, kompletnie wyłysiał i przestał jeść.
Mały Shrek, bo tak nazwali sympatycznego wombata tasmańskiego pracownicy z parku zwierzęcego nieopodal Melbourne, jest teraz pod stałą opieką medyczną. Wszyscy wierzą, że boleśnie doświadczony przez los zwierzak zapomni o horrorze i wyzdrowieje. Na razie wiadomo tylko tyle, że Shrek w parku spędzi co najmniej 18 miesięcy. Potem być może wróci do australijskiego buszu.