Spis treści
- Zniknęła z końcem drogi. Potem nastała cisza
- Genialna uczennica z potencjałem
- Długa droga w dół
- Poszukiwania – zbyt późno, zbyt mało
- Twarz kryzysu M.M.I.P.
- Matka, która się nie poddaje
Zniknęła z końcem drogi. Potem nastała cisza
Ostatni raz Emmilee Risling (32 l.) była widziana jesienią 2021 r., na terenie rezerwatu Yurok w północnej Kalifornii. Miejsce to nazywane jest... End of Road – Koniec Drogi. Brzmi jak metafora, ale to realna lokalizacja.
Od tamtej pory minęły ponad trzy lata. Nie ma ciała, nie ma winnych, nie ma sprawiedliwości.
Jej rodzice wciąż otrzymują anonimowe wskazówki. Jedna z nich to odręczna mapa z notatnika, która miała wskazywać drogę do jej ciała – czy Emmilee została zakopana pod kamieniem, tam, gdzie psy wyczuły coś niepokojącego?
Genialna uczennica z potencjałem
Emmilee była wyjątkowa. Pochodziła z plemienia Hoopa Valley, miała korzenie Yurok i Karuk. W liceum – liderka, aktywistka, wybitna uczennica. Dostała stypendia i studiowała nauki polityczne, chcąc zostać prawniczką. Marzyła o tym, by bronić rdzennych społeczności.
Była inteligentna, charyzmatyczna, zaangażowana. Pojawiła się nawet na pierwszej stronie „The Washington Post” przy okazji otwarcia Narodowego Muzeum Indian Amerykańskich.
Czytaj dalej pod materiałem wideo.

Polecany artykuł:
Długa droga w dół
Ale po studiach życie Emmilee zaczęło się rozsypywać. Weszła w toksyczny związek z mężczyzną, który ją poniżał i bił. Wpadła w uzależnienie od metamfetaminy. Przeszła załamanie nerwowe i objawy psychozy poporodowej. Policja kilkukrotnie zatrzymywała ją nagą na ulicy.
Rodzina i przyjaciele alarmowali. Władze rezerwatu i powiatu odbijały piłeczkę: brak miejsc w szpitalach psychiatrycznych, brak wsparcia, brak decyzji.
W końcu została wypuszczona z aresztu, bez telefonu, bez środków do życia, z nakazem stawienia się w sądzie za tydzień. Zniknęła kilka dni później.
Poszukiwania – zbyt późno, zbyt mało
Choć rodzina błagała o akcję poszukiwawczą, działania zaczęły się dopiero po pół roku – po tym, jak media nagłośniły sprawę. Potem z pomocą przyszła organizacja z Minnesoty, wolontariusze, psy tropiące, drony i jedna odręczna mapa.
– Gdybyśmy zaczęli wcześniej, może byłaby szansa – mówiła jedna z ratowniczek. Ale teraz każdy trop wydaje się coraz bardziej mglisty.
Czytaj dalej.
Twarz kryzysu M.M.I.P.
Emmilee stała się symboliczną postacią tragedii oznaczanej skrótem M.M.I.P. – Missing and Murdered Indigenous People. Rdzennych Amerykanów w USA jest tylko 3,5%, ale to właśnie oni są najczęstszymi ofiarami przemocy, porwań i zaniedbań wymiaru sprawiedliwości.
Brakuje policjantów, psychiatrów, surowicy prawnej. Sprawy zaginionych kobiet z rezerwatów często są ignorowane lub źle klasyfikowane, pisze The New York Times.
Matka, która się nie poddaje
Judy Risling, matka Emmilee, nie przestaje szukać. Wysyła mapy, wydzwania do szeryfów, organizuje własne poszukiwania. Razem z kuzynką Emmilee – Alanną Wright – wykorzystały drony z kamerą termowizyjną, psy, radar gruntowy.
I choć w jednym z miejsc psy wskazały możliwy grób – nikt nie przyszedł. Śledztwo zatrzymały urazy, biurokracja, urzędniczy chłód.
– Moja córka to nie tylko sprawa M.M.I.P. To osoba, którą wszyscy kochali. Zasługuje na to, by ją odnaleźć – mówi pani Judy.
Emmilee Risling miała przyszłość, miała marzenia, miała rodzinę. Teraz ma tylko symboliczny krzyż na mapie i grono kobiet, które walczą, by nie została zapomniana.
Źródło: The New York Times, State of California - Department of Justice