Zaginął bez śladu fotografując wojnę

2013-07-25 4:00

Marcin Suder (34 l.), fotoreporter, korespondent wojenny, został porwany przez islamskich bojowników w Syrii. Wskazują na to zdjęcia z Agencji Reutera z Bejrutu. Wczoraj otrzymało je współpracujące z Polakiem Studio Melon z Warszawy.

Zdjęcie wysłane agencji przez miejscowych aktywistów trafiło w ręce Andrzeja Wyszyńskiego ze Studia Melon. - Rozpoznaliśmy na nim Marcina - wyznaje nam ze smutkiem Paulina Okońska, narzeczona Marcina pracująca w tym samym studio. - Jeszcze we wtorek był z nami w kontakcie e-mailowym, w środę się już nie odezwał. Usiłujemy dowiedzieć się czegoś więcej, kontaktujemy się z różnymi organizacjami, z Ministerstwem Spraw Zagranicznych. Nie tracimy nadziei. Więcej nie potrafię powiedzieć. Jestem w szoku

- z trudem hamując łzy opowiada nam.

Suder wyjechał do Syrii na własną rękę na początku lipca. Jeszcze we wtorek przesyłał zdjęcia z Syrii do francuskiej agencji Corbis. W środę 24 lipca zamilkł. Wszystko wskazuje na to, że został porwany przez uzbrojonych islamistów z biura prasowego w Sarakib w prowincji Idlib. Ministerstwo Spraw Zagranicznych dowiedziało się o sytuacji w środę po południu z arabskich mediów. - Minister Radosław Sikorski powołał specjalny zespół kryzysowy, zajmujący się prawdopodobnym porwaniem obywatela naszego kraju - zapewnił Marcin Bosacki (43 l.), rzecznik prasowy MSZ. - Wciąż nie możemy mieć jednak pewności, czy do porwania doszło. Sprawę utrudnia fakt, że od roku nie mamy już ambasady w Syrii, a obywatel RP, o którym mowa, nie zostawił nam informacji o planowanej wyprawie i jej przebiegu.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki