Duże trzęsienie ziemi w USA. Wybrzeże Kalifornii zalane przez wielką falę. Czy to było tsunami? Władze ostrzegały
Chociaż takie zagrożenia, jak trzęsienia ziemi czy tsunami kojarzą nam się raczej z Azją, to mogą wydarzyć się również w USA. Teraz doświadczyli tego mieszkańcy Kalifornii! Wczoraj, 5 grudnia wieczorem naszego czasu u wybrzeży północnej Kalifornii odnotowano trzęsienie ziemi o sile 7 stopni w skali Richtera, a potem władze wydały ostrzeżenie przed... tsunami dla wybrzeża nie tylko tego stanu, ale i kawałka Oregonu. W sumie dla 643-kilomtrowego odcinka plaży! Trzęsienie miało miejsce na głębokości 10 km, a jego epicentrum znajdowało się około 63 km na zachód od Ferndale. Wstrząsy były odczuwalne m.in. w San Francisco. W mediach społecznościowych pojawiły się nagrania pokazujące bujające się lampy czy zaniepokojone ptaki zrywające się nagle do lotu. "Według wstępnych parametrów trzęsienia ziemi (...) możliwe jest wystąpienie niebezpiecznego tsunami dla wybrzeży znajdujących się w promieniu 300 kilometrów od epicentrum” – informowano w komunikatach. Ostatecznie alerty odwołano, ale gdzieniegdzie przeszła fala, która ewidentnie przypominała tsunami, choć nie aż takie, jak podczas katastrof w Azji.
Na filmie widać charakterystyczną falę zbliżającą się do lądu. Po paru sekundach ludzie uciekają w panice, a fala zaczyna zalewać ulice!
Część spośród ponad 5 milionów zagrożonych mieszkańców chyba nie była w stanie w to wszystko uwierzyć, bo choć spora grupa posłuchała alertów i utworzyła korki na drogach wyjazdowych, uciekając w głąb lądu, to niektórzy poszli wręcz na spacer nad oceanem. Jak to się skończyło? Trzymające w napięciu wideo pokazało wszystko! Na filmie, który pojawił się w mediach społecznościowych widzimy, jak sytuacja zmienia się dosłownie z sekundy na sekundę. Ludzie spokojnie przechadzają się nad samą wodą, gdy nagle widać charakterystyczną falę zbliżającą się do lądu. Po paru sekundach ludzie uciekają w panice, a fala zaczyna zalewać nie tylko plażę, ale i ulice! Słychać krzyki i piski, a woda wlewa się do miasta. Szczęśliwie wygląda na to, że skończyło się na strachu. Nawet zaparkowane auta zostały zalane nieznacznie, brak doniesień o ofiarach. Mogło jednak się to skończyć zupełnie inaczej dla beztroskich spacerowiczów.