Krzysztof Stanowski, gdy przyszła na niego pora, by odpowiedzieć na pytanie, które brzmiało: "Polacy często mówią, że prezydent powinien być mężem stanu, a ten musi umieć podejmować najtrudniejsze decyzje. Czy macie punkty programu, które nie cieszą się dużą popularnością, ale jesteście gotowi je wprowadzać nawet wbrew sondażom?", powiedział:
- Bardzo się cieszę, że wreszcie jestem w tej świątyni propagandy i bardzo się cieszę, że widzę przed sobą arcykapłankę propagandy. Sądziłem, że się Pani spalił ze wstydu po tym, jak większość komitetu wyborczych tutaj zaprotestowała przeciwko pani obecności podczas debaty. Ale widocznie liczyłem na zbyt wiele i niektóre osoby się ze wstydu nie palą. Mam nadzieję, że wyjdziemy stąd wszyscy cali i zdrowi, ale dobrze, że pani tu jest, bo jest pani prawdziwym symbolem tego, co się dzieje z polskimi mediami. (...) że pani mąż czeka na ambasadorską nominację od nowego prezydenta. Domyślamy się, którego. To nie jest obiektywizm. Pani nie powinno tu być. Musiałem to powiedzieć w imieniu wszystkich sztabów, które zgłosiły swój sprzeciw. Dziękuję - mówił zwracając się do Doroty Wysockiej-Schnepf, która ma męża dyplomatę.
Dorota Wysocka-Schnepf po chwili zwróciła się do Stanowskiego mówiąc: - W uzupełnieniu do pana Stanowskiego jeszcze zacytuję pana profesora Bartoszewskiego, który niegdyś mówił, że "kiedy pijany zwymiotuje na mnie w autobusie, to nie jest to obelga. Jest to nieprzyjemne". Nie każdy może mnie obrazić - zakończyła.
Zacytowane przez Wysocką-Schnepf słowa prof. Władysława Bartoszewskiego padły w 2013 roku w TVN24. - Są pewne granice cierpliwości i pewien dyskurs estetyczny w pewnych sytuacjach. Oczywiście jeżeli mnie pijany obrzyga w autobusie, to nie jest obelga, ale nieprzyjemne. Jeśli coś podobnego spotyka mnie w miejscach sakralnych, to uważałbym to za nie do przyjęcia - powiedział wówczas w "Faktach po Faktach" Bartoszewski. Odniósł się w ten sposób kolejny raz do swych słów, które padły w związku z zajściami na obchodach rocznicy Powstania Warszawskiego rok wcześniej. Były to wtedy buczenia i gwizdy pod adresem ówczesnych władz.
Krzysztof Stanowski przyniósł do studia TVP flagi, choć proszono, by nic nie wnosić
Stanowski zaskoczył też tym, że na pulpicie przed sobą ustawił... szereg flag, w tym m.in. tęczową, Unii Europejskiej, flagę Niemiec. A przypomnijmy, że zgodnie z zasadami debaty TVP kandydaci mieli nie wnosić do studia gadżetów ani też telefonów komórkowych.
SPRAWDŹ: Niecodzienny strój Krzysztofa Stanowskiego na debacie TVP. Założył bluzę. Ma przesłanie
