Czy ozdrowieńcy po COVID-19 muszą nosić maski?

i

Autor: Getty Images

Bezobjawowy C-19 wcale nie jest taki powszechny. ZASZCZEPIENI ZRZUCĄ MASKI?

2021-03-22 17:55

W wiedzy o epidemii SARS-CoV-2/COVID-19 tak wiele się zmienia, że trudno to wszystko spamiętać. W pamięci większość ma stwierdzenie, że u 80 proc. zarażonych choroba przebiega bezobjawowo, czyli nie wie, że choruje. To nieaktualne. Takich nieświadomych choroby jest maksimum 20 proc. A czy szczepionki hamują także możliwość transmisji wirusa?

Z jednej strony to dobrze – bo, jak wiadomo, że ktoś jest chory, to może być izolowany. Z drugiej – źle, bo lepiej nie odczuwać choroby, choć naukowcy ostrzegają, że bezobjawowcom też grożą pochorobowe powikłania. Już we wrześniu 2020 r. naukowcy z Uniwersytetu Berneńskiego (Szwajcaria), na podstawie analizy 80 badań z udziałem osób z pozytywnym wynikiem testu PCR w kierunku koronawirusa, wykazali, że całkowicie bezobjawowy C-19 dotyczył niecałych 20 proc. chorych. U 80 proc. osób, u których wykryto SARS-CoV-2, dawał on objawy. Najczęściej nie z początku, ale prędzej czy później pojawiały się (w różnym nasileniu) symptomy COVID-19. Najczęściej były to: gorączka, intensywny kaszel, duszności i problemy z oddychaniem. Niektórzy chorzy skarżyli się także na bóle mięśni, głowy, utratę węchu lub smaku.

Widocznie jednak pogląd o tym, że 80 proc. zarażonych nie ma objawów choroby, albo ma je minimalne, nadal jest dominującym w tzw. przestrzeni publicznej, skoro posługuje się nim nawet prof. Andrzej Horban, doradca premiera ds. COVID-19. Z początkiem marca zapytany o statystykę dziennych zachorowań, odpowiedział: „Jeśli przyjmiemy przelicznik, że 80 proc. chorych przechodzi zakażenie koronawirusem bezobjawowo, a 20 proc. objawowo, to faktycznie, możemy mieć 100 tys. zachorowań dziennie” – wyliczał zakaźnik Wirtualnej Polsce.

E-polska: wpływ pandemii na cyfryzację

„Panta rhei” (wszystko płynie) powiedział grecki filozof Heraklit z Efezu, wykazując, że rzeczywistość jest zmienna. I widać to doskonale na przykładzie wypowiedzi naukowców o pandemii. W czerwcu 2020 r. WHO (Światowej Organizacji Zdrowia) wycofała się ze stwierdzenia jednego z jej ekspertów o tym, że „bezobjawowi pacjenci z COVID-19 zarażają rzadko”. Nazwano je nieporozumieniem. A badania ekspertów spoza WHO wykazały, że opinie również ekspertów, ale z WHO, są błędne. Wówczas jeszcze mówiło się o szczepionkach przeciw COVID-19 (nie ma szczepionek „na koronawirusa”, czy SARS-CoV-2, jak to często czyta się i słyszy w mediach!). Teraz szczepionki już są i mówi się o tym, czy zaszczepieni, gdyby się zarazili, to będą zarażać innych.

– Szczepionka nie chroni przed zakażeniem. Zaszczepiony może się więc po kontakcie z wirusem zakazić się. Wirus namnoży się wówczas w komórkach, ale w takiej ilości, że zaszczepiony nie zachoruje, ale wraz z oddechem będzie mógł wydychać, małe ilości, ale jednak. Wiemy obecnie, że SARS-CoV-2 przenosi się nie tylko drogą kropelkową, ale także – nawet przy spokojnym wydychaniu – może przenosić się z prądem powietrza – tłumaczył se.pl prof. wirusolog Tomasz J. Wąsik ze Śląskiego Uniwersytetu Medycznego. Jak w wielu badaniach nad istotą SARS-CoV-2/COVID-19, słowa „mogą” lub „może” są kluczowe.

W styczniu niemiecki Instytut Roberta Kocha orzekł, że „posiadane dane nie pozwalają definitywnie ocenić skuteczności szczepionek mRNA przeciwko COVID-19 pod kątem zapobiegania lub ograniczania przenoszenia zakażenia” Jedno z lutowych badań przeprowadzonych w Izraelu wykazało, że osoby zaszczepione, które zachorowały na COVID-19, miały w sobie 4-krotnie mniej wirusa w swoich organizmach od chorych niezaszczepionych. Badania Pfizera wskazują, że szczepionka tego koncernu jest w 94 proc. skuteczna w zabieganiu bezobjawowym zakażeniem koronawirusem. Czy więc zaszczepieni i ozdrowieńcy już mogą ściągać maseczki. Chwila, chwila. Dowodów na zmniejszenie transmisyjności po zaszczepieniu się jeszcze jest zbyt mało, by dla takich osób chodzenie bez masek faktem się stało.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Najnowsze artykuły