Paweł Grzesiowski

i

Autor: ARC. ROZMÓWCY

Cudowny lek na koronawiusa?! Ekspert STUDZI emocje. KUBEŁ ZIMNEJ WODY

2020-11-10 18:49

Przemyski lekarz rodzinny Włodzimierz Bodnar jest przekonany, że potrafi leczyć przyczyny COVID-19. W farmacji nie wystarczą same przekonania poparte nawet listą wyleczonych pacjentów. Trzeba badań naukowych. Rozmawiamy o tym z dr. n. med. PAWŁEM GRZESIOWSKIM, ekspertem Naczelnej Rady Lekarskiej ds. walki z COVID-19.Ekspert studzi emocje.

„Super Express”: – Będą, prawdopodobnie badania kliniczne amantadyny w leczeniu COVID-19. Długo trwają takie badania?

Paweł Grzesiowski: – To zależy od tego, ile trzeba zbadać osób i w jakim zakresie. Jeśli chce się zbadać tylko bezpośredni skutek stosowania tego leku, czyli wyleczenia pacjenta, to do takiego eksperymentu włącza się stu chorych, którym podaje amantadynę oraz sto osób, którym podaje się placebo. Oczywiście terapię ustala się losowo, muszą być to osoby zarażone SARS-Cov-2. Jeśli eksperymentem zajmuje się kilku badaczy, to takie badanie można przeprowadzić w ciągu miesiąca.

– Czyli nie tak długo, jakby się mogło wydawać.

– To zależy, jaką się chce mieć grupę badawczą. Tyle trwałoby zrobienie badania pilotażowego w grupie 200 osób, czyli najmniejszej z możliwych w tego rodzaju badaniach. Żeby wykazać, czy testowany lek jest skuteczny, trzeba porównać wyniki uzyskane w grupie, które go przyjmowały i w tej, w której podawano placebo. Taką grupę badaną trzeba dobrać pod kątem wieku, przebiegu choroby itd. I dokładnie tak samo musi być dobrana grupa kontrolna. I tu jest największy problem, bo kwalifikacja tych pacjentów może trwać. Dlatego większość badań tego rodzaju przeprowadza się jako projekty wieloośrodkowe. Jeśli ma się, dajmy na to, pięciu lekarzy, to każdy z nich musi zakwalifikować po 20 pacjentów. Jeśli ma się jednego lekarza, to te badania będą trwały i pół roku.

– Z tego co wiadomo do komisji bioetycznej będzie wysłany wniosek o rejestrację eksperymentu klinicznego. W sprawie amantadyny coś się ruszyło.

– Zadzwoniłem do doktora Włodzimierza Bodnara, który twierdzi, że amantadyna leczy COVID-19 przyczynowo i zaproponowałem mu pomoc, bo widzę, że zachowuje się jak dziecko we mgle. Jakby w ogóle nie rozumiał zasad funkcjonowania badań klinicznych. Dr Bodnar nie ma wiedzy o tym, jak się składa taki wniosek. Postaram się pomóc w jego przygotowaniu. Jeżeli dr Bodnar go zaakceptuje, to złożymy wniosek do komisji bioetycznej przy Okręgowej Izbie Lekarskiej w Rzeszowie. On jest lekarzem rodzinnym, a nie naukowcem. I komisja ocenia możliwości badacza. Jeśli stwierdzi, że dr Bodnar nie spełnia wymagań stawianych naukowcom i nie ma żadnych narzędzi do badania tych ludzi, to może pojawić się problem.

– I co wtedy? Po eksperymencie?

– Komisja może zgodzić się na przeprowadzenie takiego badania, ale pod warunkiem, że zgłaszający wejdzie w współpracę z np. uczelnią.

–Cytuję: „Neurolog prof. Konrad Rejdak nie wyklucza jednak zbawiennego działania amantadyny”. Profesor pracuje w lubelskim szpitalu...

– Błagam, medycyna to nie jest Sejm, żeby głosować za czy przeciw, liczą się fakty... Powtórzę: nie można wypowiadać takich opinii, jeśli nie ma się danych. To jest nieodpowiedzialne. Na takie stwierdzenia potrzebne są dowody naukowe i ich uzyskaniu ma służyć eksperyment badawczy, o którym rozmawiamy. Takimi stwierdzeniami budzi się tylko wśród ludzi niezdrowe zainteresowanie i nadzieję. Co widać. Wykupiono już całe zapasy amantadyny z aptek. I ludzie łykają ją na własną odpowiedzialność. To jest największe nieszczęście. Gdy któraś z tych osób umrze, nawet z innego powodu, to jeden pan doktor i drugi pan doktor, czy pan profesor, będą mieli kłopoty. Ktoś powie: uwierzyliśmy wam, że to działa, a tu pacjent umarł.

– Tylko jest to lek na receptę, więc musiało go przepisać wielu lekarzy, skoro już go nie ma w aptekach.

– Nikt ze znajomych lekarzy nigdy panu nie wpisał, na prośbę, recepty? Żeby była sprawa jasna: zaproponowałem doktorowi Bodnarowi pomoc w napisaniu wniosku do komisji bioetycznej. Chcę podkreślić, że nigdy nie stwierdziłem, że leczenie amantadyną COVID-19 jest skuteczne, albo jest nieskuteczne. Nie wiem tego, nie chcę się na ten temat wypowiadać, ponieważ nie ma naukowych dowodów ani na TAK, ani na NIE. Obserwacja kliniczna doktora Bodanara jest ważna, ale jest o tyle – nazwijmy to tak – ułomna, że właśnie nie ma tej grupy kontrolnej. COVID-19 jest chorobą samoleczącą się. Jeżeli teraz choremu poda się witaminę C i będzie się ją podawało przez cały okres choroby, to gdy pacjent wyzdrowieje, będzie przekonany, że stało się to dzięki witaminie C. Można wówczas powiedzieć, że witamina C wyleczyła z covida? Nie.

– Równie dobrze można podawać czekoladę.

– Dokładnie tak. Równie dobrze pacjent może pić mleko i twierdzić jak wyżej. Jeżeli mamy wykazać, że jakiś produkt leczy tę chorobę, to musimy to udowodnić stosując w grupie kontrolnej placebo. A potem porównać wyniki – np. placebo dało 30 proc. wyleczeń po 48 godzinach od podania, a lek dał 60 proc., dopiero wtedy można powiedzieć że lek działa.

– Pan nieraz podkreślał, że było tyle już tych cudownych leków na COVID-19, że trzeba z dystansem podchodzić do nowości w tej materii.

– Tak, dystans jest wskazany. Przerobiono chlorochinę, antybiotyki, leki na HIV... Było już tyle sygnałów o tym, że coś działa i jest skuteczne w leczeniu, a później okazało się, że tak nie jest. Dlatego tym bardziej trzeba być ostrożnym teraz. Trzeba sprawdzić, czy kolejny lek, który miałby być skutecznym, jest takim faktycznie. I trzeba to robić, nim się ogłosi: oto jest lek na covida. Tu mam żal do pana doktora, że on widząc efekty kliniczne, zamiast czym prędzej zarejestrować badanie, ogłosił w internecie, że lek działa i jest skuteczny. A że jest jak jest i wszyscy boją się covida, to teraz ten lek będzie poszukiwany w aptekach, a jak go kupią, to będzie stosowany w samoterapii również, a nie tylko pod kontrolą lekarza, o co postuluje doktor Bodnar.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Najnowsze artykuły