Gruźlica to ciężka choroba płuc, która często bywa wykrywana przypadkowo

i

Autor: Getty Images

Zagrożenia

Gdyby z tą chorobą walczono, jak z COVID-19? To szybko przeszłaby do historii

2022-10-26 16:30

COVID-19 wyraźnie zwolnił tempo. Jeśli pandemia będzie redukowała moc, to znów ta, kojarzona z biedą, niedożywieniem i XIX wiekiem, będzie zabierała najwięcej istnień spośród obecnie grasujących w świecie chorób zakaźnych. Gdyby do jej zwalczania wzięto się tak, jak uczyniono to w stosunku do epidemii SARS-CoV-2, to gruźlica – bo o niej mowa – nie uśmiercałaby codziennie w świecie ok. 4,1 tys. osób. To jest ok. 1,5 mln w ciągu roku.

Przed II WŚ gruźlica (TB – tuberkuloza) była chorobą cywilizacyjną (nie tylko) II Rzeczypospolitej. Po wojnie było jeszcze gorzej. Odpowiadała za 11 proc. wszystkich zgonów. Raczej nie da się żyć, gdy płuca nie funkcjonują, a przeszczepień wtedy nie było. W latach 50. Polska była państwem, który ze wszystkich europejskich najsłabiej radziło sobie ze zwalczaniem gruźlicy. Wskaźnik zapadalności na TB w 1957 r. wynosił 290/100000 mieszkańców. Niższy teraz notuje się w Afryce (225/100000). Było tak źle, że w 1959 r. mocą ustawy wprowadzono powszechny program walki z TB. W 1960 r. wskaźnik zapadalności na TB wnosił 289, a w 2012 r. już tylko 19,6. W 2020 r. wskaźnik ten wyniósł 8,8 (stwierdzono 3388 przypadków). Dla porównania: na Ukrainie wynosił on 44,6.

Skoro zmniejsza się liczba chorych na TB, to znaczy, że gruźlica powoli odchodzi? Nie, nic takiego. Nie wiadomo, jak pandemia, a konkretniej ograniczenia w dostępie do świadczeń medycznych dla pacjentów innych niż covidowi, wpłynęły na rzeczywisty obraz sytuacji. Zapewne nie polepszyła się, skoro Ministerstwo Zdrowia w październiku uruchomiło (do 30 września 2024 r.) program pilotażowy leczenia gruźlicy wielolekoopornej w warunkach ambulatoryjnych. W projekcie rozporządzenia. „Celem ma być poprawa leczenia gruźlicy wielolekoopornej w Polsce, a także wdrożenie standardów Światowej Organizacji Zdrowia w okresie wyzwań epidemiologicznych w związku z migracją ludności z terenów Ukrainy”.

Gruźlica powraca. Czy grozi nam epidemia?

A jak sytuacja ma się w świecie? Mogłoby być lepiej. TB Aliance (niekomercyjne partnerstwo, którego celem jest odkrywanie i opracowywanie nowych, szybciej działających i niedrogich leków przeciwgruźliczych) wyliczyło agencji prasowej AFP, że codziennie zabija gruźlica 4109 osób, a z powodu COVID-19, w ostatnich tygodniach, umierało dziennie 1449. W opinii ekspertów TB Aliance w przeciwieństwie do COVID-19 zainteresowanie walką z gruźlicą jest niewielkie, a nawet maleje. Są przekonani, że pandemia miała niszczący wpływ na wysiłki w walce z gruźlicą, ponieważ szpitale gruźlicze zaadaptowane do leczenia pacjentów covidowych. Jednocześnie ograniczenia, a czasem wręcz zablokowanie, dostępu do świadczeń medycznych uniemożliwiły diagnozowanie i leczenie chorych na TB. – W rezultacie liczba rocznych zgonów na gruźlicę wzrosła po raz pierwszy od dekady w 2020 r. – podkreśla Mel Spigelman, prezes TB Aliance. Pandemia SARS-CoV-2/COVID-19 trwa. Nic nie słychać, by Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) miało ją w najbliższym czasie odwołać. Pandemii gruźlicy WHO nigdy nie ogłaszała.

Sonda
Chodzisz na badania kontrolne?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Najnowsze artykuły