Kobietom chorym na raka GNIŁY PIERSI

i

Autor: Dr Daria Mejnartowicz

Kobietom chorym na raka GNIŁY PIERSI. Ona postanowiła je ratować! Niezwykła akcja w Liberii [WYWIAD]

2020-01-30 13:02

Kiedy otrzymała zdjęcia chorych na raka piersi mieszkanek Liberii, postanowiła im pomóc. Zakupiła niezbędne pomoce naukowe i wyjechała w czasie swojego urlopu, aby ratować życie tysięcy kobiet. Daria Mejnartowicz nie wiedziała, co ją tam czeka. - Afryka jest nieprzewidywalna - mówiła w rozmowie z Super Expressem. Teraz zdradza szczegóły swojej podróży i kampanii Breast Cancer Awareness Program, Liberia 2019. Wywiad z dr Darią Mejnartowicz.

Czy udało się Pani zrealizować wszystko, co Pani planowała przed wyjazdem na Breast Cancer Awareness Program, Liberia 2019?

Kiedy przyjechałam do Liberii wraz z Nancy pragnęłyśmy zorganizować wykłady jeszcze przed świętem narodowym, które wypadało u nich w zbliżający się weekend. Z tego względu od razu wybrałyśmy się na spotkanie z grupą roboczą ds. onkologii w Ministerstwie Zdrowia, aby domówić ostatnie szczegóły programu i dostać oficjalne pozwolenie na start kampanii. Jak się okazało, to wcale nie było takie proste, jak deklarowali w okresie przygotowawczym. Namówiłam Nancy, aby na początku przeprowadzić wykłady wśród szpitali i przychodni na terenie Monrowii. Plan był taki, aby współpracować głównie z kadrą medyczną - lekarzami i pielęgniarkami. Oni mieli dalej pracować z pacjentkami i przekazywać im wiedzę zdobytą na naszych warsztatach. Dzięki wsparciu byłego wiceprezydenta Liberii i obecnej Minister Zdrowia udało nam się, w błyskawicznym terminie przeprowadzić warsztaty w największym szpitalu w Monrowii im. John F. Kennedy, a także w prywatnym szpitalu Pani Minister Zdrowia Hope for Women. Udało nam się pojechać również na wieś do miejscowości Sasstown i współpracować z tamtejszą ludnością. Zostałyśmy też zaproszone do studia TV, by w sobotni wieczór opowiedzieć 75 tys. widzom o tym co najważniejsze w kontekście raka piersi. Przez 2 tygodnie prowadziłyśmy kilkanaście wykładów i warsztatów na terenie szpitali, przychodni na terenie Monrowii oraz w najbliższej okolicy. Po powrocie nadal czułam niedosyt - bo chciałam, aby przeprowadzać dwa warsztaty dziennie, ale były dni, które upływały na załatwianiu innych spraw. Obecnie moja liberyjska przyjaciółka Nancy kontynuuje rozpoczętą akcję- przekazuje dalej wiedzę i pomoce naukowe w przychodniach i szpitalach. Wyjeżdżając zostawiłam Jej wszystkie pomoce i materiały przywiezione z Polski (laptop, projektor, modele piersi, banery, roll up, ulotki, plakaty, zawieszki edukacyjne.

Na jakie trudności natrafiła Pani podczas swojej kampanii w Liberii?

Trochę miałam uczucie, że grupa robocza w Ministerstwie Zdrowia chce odwlec start naszej kampanii i czepiają się nieracjonalnych szczegółów typu: dlaczego na zdjęciach zamieszczonych na plakatach nie ma prawdziwych zdjęć piersi kobiet, tylko są infografiki. Padały również sugestie, że to nie jest odpowiedni miesiąc do prowadzenia takich kampanii wśród kobiet w Liberii, ponieważ powszechnie październik jest miesiącem przeprowadzania tego typu akcji. Zasugerowano nam również, aby kampanię przeprowadzić już po ich tzw. długim weekendzie. To było dziwne, tym bardziej, że oni wiedzieli już od kilku miesięcy o tym, że przyjeżdżam edukować kobiety w kwestii profilaktyki i wczesnego rozpoznawania raka piersi. Jak się okazało, moje odczucia były zasadne, bo tak naprawdę chodziło o to, aby mówiąc kolokwialnie "dać w łapę". Wyszłam od nich wściekła i mimo to postanowiłyśmy rozpocząć kampanię Breats Cancer Awareness w pobliskich szpitalach. Tego dnia nagle dostałyśmy e-mail z od szefa zespołu z Ministerstwa Zdrowia, że mamy natychmiast przerwać akcję. Jednocześnie wysłano wiadomości do okolicznych szpitali, że mają nas nie przyjmować. Na szczęście Nancy zna osobiście byłego wiceprezydenta Liberii, Josepha Boakai, którego Fundacja była partnerem naszej akcji. Wybrałyśmy się do niego, pokazałyśmy przywiezione z Polski materiały, opowiedziałyśmy o naszej kampanii i włożonym w jej przygotowanie wysiłku, o możliwości rozwinięcia profesjonalnych relacji z kadrą medyczną. Joseph Boakai był zawstydzony sytuacją i przeprosił mnie za zaistniałą sytuację. Natychmiast wezwał do siebie Wiceministra Zdrowia i umówił nas na spotkanie z Minister Zdrowia. Oboje byli zaskoczeni i zawstydzeni, bo nie zostali poinformowani przez swoich pracowników o możliwości nawiązania relacji partnerskich z europejskiego kraju.  Od zaprzyjaźnionych lekarzy usłyszałam, że w Ministerstwie specjalnie utrudniają tego typu akcje przeprowadzane przez zewnętrzne podmioty, ponieważ albo chcą dostać kasę, albo adoptują pomysł i materiały, a potem przedstawiają ten projekt jako swój. Dzięki szybkiej interwencji Wiceprezydenta wszystko udało nam się pomyślnie załatwić. Zarówno Wiceprezydent jak i Pani Minister Zdrowia przeprosili nas za problemy jakie nas spotkały. Cieszyli się z możliwości nawiązania szerszej współpracy z kadrą medyczną z Polski.

Czy było coś, co szczególnie Panią zdziwiło podczas warsztatów na temat raka piersi w Liberii?

Szczerze mówiąc jadąc tam nie wiedziałam, co mnie tam czeka, jaki będzie ich poziom wiedzy na temat raka piersi, jak zareagują na moje warsztaty. O braku wiedzy w zakresie profilaktyki zdrowotnej tylko nadmienię - w czasie spotkań zorientowałam się, że lekarze i pielęgniarki po raz pierwszy spotkali się z pojęciem „BMI”, a przy określaniu wyniku z wykorzystaniem wagi, którą przywiozłam z Polski, nie potrafili przeliczyć jednostek masy i długości (funt / kilogram, stopa / metr).

Jak mieszkańcy Liberii reagowali na prowadzone przez Panią warsztaty i wiedzę, którą im Pani przekazywała?

Słuchacze byli zaangażowani, nikt nie zaglądał do telefonu, nie rozmawiał w trakcie zajęć. Padało wiele pytań. Wszystkim bardzo zależało, żeby skorzystać z okazji wizyty obcokrajowca jak najbardziej. Było mi bardzo miło i cieszyłam się, że wysiłek w Polsce nie poszedł na marne. Ogromnym zaskoczeniem były dla mnie warsztaty, które prowadziłam poza stolicą Liberii. Osoby, które uczestniczyły w tym wykładzie powiedzieli mi, że to dla nich historyczny moment, bo jestem pierwszym obcokrajowcem, który zawitał do ich miasteczka. Podchodzili do mnie dosłownie ze łzami w oczach. Przekazałam im swoją wiedzę i niezbędne materiały edukacyjne. Równie miło zostałyśmy przyjęte przez młode dziewczęta z Warrior Arts Academy oraz oddalonego o 40 km od Monrowii Harbel Collegue. Z Nancy uznałyśmy, że młode pokolenie chętniej wysłucha informacji na temat raka piersi i istniejącym możliwościom zapobiegania nowotworom. Nasze zajęcia wykładowe, a potem też sportowe, zostały bardzo dobrze odebrane przez grupę 14-18 latek – trenujących piłkę nożną, a my ciepło przyjęte.

Czy w związku z tym, że Nancy kontynuuje w Liberii wykłady dotyczące raka piersi, to czy Polacy mogą jeszcze w jakiś sposób pomóc?

Można wpłacać nadal pieniądze na konto na pomagam.pl. Nie ukrywam pieniądze są potrzebne, choćby na uzupełnienie pomocy naukowych, które są przekazywane przez Nancy po wykładach, czy też benzynę Bo należy pamiętać, że akcję tę przeprowadzamy w ramach swojego czasu wolnego i pozyskanych od przyjaciół zasobów. Po rozwiązaniu wyzwań mamy otwarte drzwi i bardzo dużo próśb o przeprowadzenie zajęć w różnych szpitalach i przychodniach. Nancy ma już zarezerwowane terminy spotkań do końca marca. Kampania w Liberii ma potrwać do końca 2020 roku. Jeszcze wspomnę, że mamy już zaproszenie, aby taką samą akcję przeprowadzić w Kongo i Nigerii.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Najnowsze artykuły