Pierwsze terapie celowane
Każdego roku diagnozuje się go u ponad 20 tys. osób i niestety prawie tyle samo rokrocznie zabija. W przypadku wczesnych stadiów podstawową metodą jest zabieg chirurgiczny, polegający na usunięciu guza wraz z częścią lub całym płucem. Tylko że do takiego leczenia kwalifikuje się zbyt mało pacjentów, gdyż większość zgłasza się, kiedy nowotwór znajduje się już w stanie zaawansowanym, rozsianym. Jeśli operacja nie jest możliwa, stosuje się radioterapię, a w bardziej zaawansowanych stadiach podstawą leczenia pozostaje chemioterapia, hamująca wzrost komórek nowotworowych.
- Sytuacja diametralnie się zmieniła, odkąd pojawiły się pierwsze terapie celowane, dedykowane chorym z określonymi mutacjami genetycznymi, jak EGFR, ALK, ROSI, BRAF. Pozwalają one precyzyjnie blokować mechanizmy rozwoju raka przy mniejszych skutkach ubocznych – mówi onkolog kliniczny, dr Maja Lisik-Habib. – Widzimy to zwłaszcza w przypadku niedrobnokomórkowego raka płuca (NDRP), gdzie te zmiany w leczeniu i nowe terapie pojawiają się w szybkim tempie. A ten typ raka płuca jest najpowszechniejszy, stanowi 85 proc. wszystkich nowotworów płuca. I jeśli parę lat temu mediana 5-letniego przeżycia wynosiła mniej niż 30 proc., to dziś jest to już więcej niż 50 proc. , a pacjent może funkcjonować, pełniąc jednocześnie role rodzinne i społeczne.
Personalizacja i terapie skojarzone
Rokowania chorych w zaawansowanych stadiach znacząco poprawiła immunoterapia, która aktywizuje układ odpornościowy do zwalczania komórek nowotworowych, szczególnie leki z grupy inhibitorów punktów kontrolnych anty-PD-1, anty-PD-L1.
- Każdy pacjent jest inny, dlatego kluczem do skutecznego leczenia pozostaje indywidualizacja, personalizacja terapii – podkreśla dr Maja Lisik-Habib. – I tak np. pacjent z mutacją EGFR to ktoś, kto wymaga innego leczenia niż pacjent z inną mutacją. Terapią powinna być dobierana nie tylko w oparciu o stan chorego, ale i o jego preferencje. Coraz częściej sięgamy po terapie skojarzone, łącząc leki o różnych mechanizmach działania. Istotne jest, aby takie leczenie intensyfikować już od pierwszej linii.
I tak kolejnym etapem w leczeniu raka płuca jest pojawienie się bispecyficznych przeciwciał, skierowanych przeciwko EGFR i MET, w leczeniu niedrobnokomórkowego raka płuca. Bispecyficzne przeciwciało w połączeniu z inhibitorem kinazy tyrozynowej, w pierwszej linii leczenia, to pierwsze leczenie celowane, które wykazało istotną korzyść pod kątem przeżycia całkowitego i przeżycia wolnego od progresji. Mediany czasu przeżycia w porównaniu do obecnego standardu to dodatkowe 10 – 12 miesięcy.
Przeciwciała bispecyficzne to intensywnie rozwijając się gałąź terapii przeciwnowotworowych, które początkowo włączane były do leczenia nowotworów hematologicznych. Dziś mamy już pierwsze rejestracje w raku płuca. To przeciwciała hamujące dwa kluczowe szlaki sygnałowe komórki nowotworowej, odpowiedzialne za przeżycie tych komórek i progresję choroby. Klasyczne przeciwciała monoklonalne blokują tylko jeden szlak, który komórka nowotworowa uczy się obchodzić. Przeciwciała bispecyficzne blokują mechanizm powstawania oporności, mogą również wiązać receptory komórek nowotworowych oraz limfocytów T, wspierając tym samym układ odpornościowy i reakcję immunologiczną w zakresie guza.
Bariery w diagnostyce
By odpowiednio leczyć pacjenta, zresztą każdego, nie tylko tego z rakiem płuca, należy postawić odpowiednią diagnozę. W przypadku tego nowotworu, w którym występuje tak wiele podtypów i mutacji, jest to szczególnie ważne. Wczesne wykrycie, szybka i precyzyjna diagnoza, oznaczenie celów molekularnych umożliwi bowiem wdrożenie skutecznego leczenia na jak najwcześniejszym etapie, a potem odpowiednia koordynacja terapii i opieka nad pacjentem. I tu pojawiają się problemy.
- „Utykamy” na diagnostyce – mówi Aleksandra Wilk z Sekcji Raka Płuca, Fundacja To się leczy. – Zanim pacjent zostanie prawidłowo zdiagnozowany, mija kilka, nawet kilkanaście miesięcy. I co z tego, że mamy lek, który dałby mu szansę na dłuższe, prawie normalne życie, kiedy nie ma diagnozy. Do tego jeszcze dochodzą takie sytuacje, kiedy pobrany materiał został źle pobrany i jest źle przechowywany. W rezultacie pacjent nie ma dostępu do leczenia.
Na pewno pomogłyby Lung Cancer Units, czyli kompleksowe ośrodki, w których chory byłby prowadzony od diagnozy aż do uzyskania dalszej opieki. Pilotażowe programy pokazują, że to trend w bardzo dobrym kierunku. Z nadzieją należy też patrzeć na zapewnienia dyrektora Departamentu Polityki Lekowej w Ministerstwie Zdrowia, Mateusza Oczkowskiego, który poinformował, że w procesie refundacyjnym znajduje się ponad 10 nowych terapii.