Zatkanie naczynia krwionośnego, które znajduje się w sercu, sprawia, że krew przestaje docierać do mięśnia sercowego. Fragment serca pozbawiony dopływu krwi obumiera. To jest właśnie zawał. Martwica powiększa się z każdą minutą trwania zawału. Tymczasem z badań wynika, że co czwarty pacjent z zawałem umiera, zanim jeszcze trafi do szpitala. Dlaczego? Bo zbyt długo zwleka z wezwaniem pomocy. Tak było w przypadku Marii (62 l.), do której pomoc dotarła o 3 godziny później, niż mogła! Opieka nad wnukami oraz obowiązki domowe sprawiły, że pomimo charakterystycznego bólu za mostkiem Maria zwlekała z wezwaniem pomocy. Gdy ból robił się nieznośny, umówiła się na wizytę do lekarza rodzinnego. Karetkę wezwała pielęgniarka z przychodni, po wykonaniu EKG. Tymczasem tu liczy się czas! – Niewielu z nas zdaje sobie sprawę, że już od pierwszych minut zawału w sercu powstają nieodwracalne zmiany, które postępują z upływem czasu. Będą one mieć znaczący wpływ na szanse przeżycia oraz jakość życia chorego po zawale – mówi prof. dr hab. n. med. Marian Zembala, dyrektor naczelny Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu. – U połowy Polaków z zawałem serca czas od pierwszych objawów do udzielenia profesjonalnej pomocy w ośrodku kardiologii interwencyjnej wynosi ponad 260 minut, to zbyt długo, bo reakcja powinna być natychmiastowa –przekonuje Michał Kępowicz z Philips. Dlatego gdy zaobserwujemy u siebie lub u kogoś w najbliższym otoczeniu objawy zawału serca, dzwońmy pod numer alarmowy 112.
Kampania „Zawał serca – Czas to Życie”