Lada dzień głód może zajrzeć w oczy 50 tysiącom podopiecznych MOPS w Łodzi. Pracownicy socjalni, niezadowoleni z niskich pensji, szykują się do strajku generalnego. Kto wtedy obsłuży interesantów?
- Z opieki dostaję miesięcznie 600 zł na dzieci. Kto mi te pieniądze wypłaci, jak będzie strajk?! - zastanawia się Krystyna Wojtunik, mama trójki dzieci (12, 14 i 15 lat). - Za co je nakarmię? Za co poślę do szkoły?
500 pracowników MOPS ma już dość wodzenia za nos przez łódzkie władze, stąd decyzja o strajku.
- Zarabiamy nieco ponad tysiąc złotych na rękę - mówi Karol Orczykowski z oddziału ośrodka na łódzkich Bałutach.
- Wykonujemy ciężką pracę w trudnym środowisku. Każdy z nas ma pod opieką ponad setkę takich rodzin.
Do strajku może dojść jeszcze w tym tygodniu.
- Na podwyżki nie ma pieniędzy w budżecie. A jeśli dojdzie do strajku, to będzie on nielegalny - straszy wiceprezydent Łodzi Halina Rosiak.
Tymczasem w tym samym budżecie miasta znajdują się pieniądze (1,2 mln zł) na kupno luksusowych fordów mondeo dla prezydenta i jego świty i dalekie wyjazdy do egzotycznych krajów. Prezydent Jerzy Kropiwnicki właśnie rozpoczął 100. podróż służbową za granicę.
- Tak to już jest, że nami, biednymi, ci na górze, ci u steru się nie przejmują. Myślą tylko o sobie. A ja nie wiem, czy jutro będę miała co do garnka włożyć - żali się Krystyna Wojtunik.