Mają kasę na nowe fury, na pomoc społeczną - nie!

2007-10-09 19:43

Władze Łodzi mówią twardo, że dla pracowników Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej nie ma kasy. Dla innych skąpią na podwyżki, ale sobie nie żałują. Lekką ręką wydali 1,2 miliona złotych na luksusowe samochody.

Lada dzień głód może zajrzeć w oczy 50 tysiącom podopiecznych MOPS w Łodzi. Pracownicy socjalni, niezadowoleni z niskich pensji, szykują się do strajku generalnego. Kto wtedy obsłuży interesantów?

- Z opieki dostaję miesięcznie 600 zł na dzieci. Kto mi te pieniądze wypłaci, jak będzie strajk?! - zastanawia się Krystyna Wojtunik, mama trójki dzieci (12, 14 i 15 lat). - Za co je nakarmię? Za co poślę do szkoły?

500 pracowników MOPS ma już dość wodzenia za nos przez łódzkie władze, stąd decyzja o strajku.

- Zarabiamy nieco ponad tysiąc złotych na rękę - mówi Karol Orczykowski z oddziału ośrodka na łódzkich Bałutach.

- Wykonujemy ciężką pracę w trudnym środowisku. Każdy z nas ma pod opieką ponad setkę takich rodzin.

Do strajku może dojść jeszcze w tym tygodniu.

- Na podwyżki nie ma pieniędzy w budżecie. A jeśli dojdzie do strajku, to będzie on nielegalny - straszy wiceprezydent Łodzi Halina Rosiak.

Tymczasem w tym samym budżecie miasta znajdują się pieniądze (1,2 mln zł) na kupno luksusowych fordów mondeo dla prezydenta i jego świty i dalekie wyjazdy do egzotycznych krajów. Prezydent Jerzy Kropiwnicki właśnie rozpoczął 100. podróż służbową za granicę.

- Tak to już jest, że nami, biednymi, ci na górze, ci u steru się nie przejmują. Myślą tylko o sobie. A ja nie wiem, czy jutro będę miała co do garnka włożyć - żali się Krystyna Wojtunik.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki