Choć na początku nic tego nie zapowiadało, rozstali się z klasą. Gdy rok temu gruchnęła wiadomość, że przechodzą kryzys i postanowili się rozwieść, Nowicki stwierdził publicznie, że małżeństwo z Potocką nic dla niego nie znaczyło.
- Przecież to komedia, ślub po siedemdziesiątce... Chciałem zrobić przyjemność mieszkańcom mojego miasteczka. Nasz ślub był równie mało znaczący jak rozwód. Małgosia pozostanie moją sympatią - mówił wówczas Nowicki.
Podczas rozwodu oszczędzili już sobie przykrych komentarzy, nie było też walki o majątek. Trzy miliony złotych, których się razem dorobili, podzielili według swoich zasług.
- Dogadali się ze sobą na długo przed rozprawą. Podzielili majątek bez żadnych pretensji. Wczorajsza rozprawa była już tylko czystą formalnością - mówi nam przyjaciel pary.
W dodatku pojawili się w sądzie, trzymając się za ręce, a po rozprawie ucałowali i pożegnali z serdecznymi uśmiechami.
- Pomimo wszystko jest mi żal, że to nasze małżeństwo nie wyszło. To jest ogromny zawód, kiedy wspomnienia są zupełnie czym innym niż rzeczywistość. Życzę Janowi wszystkiego dobrego i zawsze będę go uważała za swojego przyjaciela. Bardzo go cenię i szanuję - mówi "Super Expressowi" Potocka.
Małgorzata Potocka i Jan Nowicki poznali się w latach 80. we Włoszech. Nie zdecydowali się jednak na małżeństwo. Zrobili to dopiero 16 maja 2009 roku. Pobrali się z wielką pompą w miejscowości Kowal pod Włocławkiem.
Niestety, ich miłość nie trwała zbyt długo. W Małgosi płynie gorąca krew, jest żądna przygód i pełna energii, Janek natomiast stał się domatorem, pokochał wieś i spokój. Różnic było zbyt wiele.
Zobacz: Jan Nowicki wyznaje: Ciągle czekam na zaproszenie na ślub Mlynkovej