Chodzi o fragment rozmowy między odwołanym szefem opolskiej policji Leszkiem Marcem a jego podwładną (dla dobra sprawy nie podajemy jej personaliów), z którą łączył go romans. Na nagraniu słychać, jak rozmawiają o seksie bez zabezpieczeń, a także wymieniają się opiniami o romansie. Na taśmach ewidentnie słychać, że podwładna życzyła sobie, by potajemne spotkania były częstsze. Chciała też, żeby w jej relacjach z komendantem było więcej emocji i uczuć.
- Tak jak to mówisz, jesteśmy na początku znajomości. Dobra, k...wa, pół roku. To jest ciągle na początku jeszcze. Z tego nic nie wynika. W tym sensie, że tak: kochamy się rzadko, nie widujemy się... jakby wiesz, no... w relacji kochanek-kochanka tym, co przywiązuje człowieka do człowieka, to jest seks. Jak tego seksu nie ma, to trudno się czymś przywiązać. Zwłaszcza kiedy brak komplementów... Do tego dochodzi nierealizowanie obietnic - mówi do szefa policji podwładna.
Co na jej słowa komendant Marzec? Zbywał temat, nie chciał się deklarować co do intensywności tajnych schadzek. - Prawda. Cały czas mówisz całą prawdę i tylko prawdę. Masz rację - wił się komendant.
Przypomnijmy, seksafera z udziałem gen. Leszka Marca wybuchła w ubiegły czwartek, kiedy na jaw wyszły nagrania prezentujące pikantną rozmowę generała z podwładną. Po wybuchu afery Marzec stracił stołek szefa policji, a podwładna została zawieszona na trzy miesiące. Od początku oboje nie komentują rozmów ujawnionych na sekstaśmach.
Sekstaśma: Rozmowa o tym, jak podwładna domaga się od swojego przełożonego więcej seksu
Kobieta: - Postaram się je dobrać, żeby nie było, że znowu cię czymś urażę i zrozumiesz coś nie tak, jak ja bym chciała. Tak jak to mówisz: jesteśmy na początku znajomości. Dobra, k...wa, pół roku, ale to jest ciągle na początku jeszcze. Z tego nic nie wynika. W tym sensie, że tak: kochamy się rzadko, nie widujemy się... jakby wiesz, no... W relacji kochanek-kochanka tym, co przywiązuje człowieka do człowieka, to jest seks. Jak tego seksu nie ma, to trudno się czymś przywiązać, zwłaszcza kiedy brak komplementów. Do tego dochodzi nierealizowanie obietnic.
Mężczyzna: - No widzisz...
K: - To jest mój punkt widzenia. Nie wiem, czy prawda, ale mój punkt widzenia.
M: - Prawda. Cały czas mówisz całą prawdę i tylko prawdę. Masz rację.
K: - Czyli ponieważ sprowadzasz sprawy do traktowania instrumentalnego tego, co się między nami dzieje, nie dziw się, że ja zaczynam podchodzić w ten sposób. I nie dziw się, że nie płonę entuzjazmem, bo do czego? Chciałabym, żeby to było jasno powiedziane.
M: - Jasność jest pełna. Możemy przejść na tematy służbowe?
K: - Tak...