On i jego trzej towarzysze zapuścili sieci pół kilometra od brzegu w okolicy gazoportu. Kiedy po 48 godzinach zaczęli je wyciągać, natrafili na potężny opór. - Myślałem, że w sieć zaplątała się jakaś bela drewna, a tu taka niespodzianka! Mieczniki w Bałtyku to rzadkość. Pewnie sztormy zapędziły go w te strony - domyśla się szyper. Jego miecznik nie trafi na kuchenny stół. Zostanie spreparowany i będzie go można oglądać w Morskim Instytucie Rybołówstwa w Gdyni.
Zobacz także: Dzielni strażacy uratowali kotka z pożaru! Zrobilil mu masaż serca i sztuczne oddychanie