Białystok. Maciej T. zbyt mocno naciskał kobietę w czasie seksu i ją udusił. Twierdzi, że to był wypadek

2011-05-18 3:40

Nigdy nie pogodzi się ze śmiercią córki. Była dla niego całym światem. Ale Jerzemu Krupowiczowi (55 l.) najtrudniej znieść to, że mężczyzna, którego obwinia o śmierć ukochanej Marty (†31), przebywa na wolności. Odpowiada w sądzie z wolnej stopy i twierdzi, że udusił przez przypadek. Zbyt mocno naciskał kobietę w czasie seksu...

Do tragedii doszło w nocy z 1 na 2 stycznia 2010 roku w mieszkaniu Marty w Białymstoku.

- Mam nieżywą kobietę - wykrztusił prawnik Maciej T. (36 l.), dzwoniąc pod ratunkowy numer 112. Był pijany. Jak się później okazało, miał 2 promile alkoholu we krwi.

Kiedy na miejsce przyjechali policjanci, zastali istny krajobraz po bitwie.

- Wszędzie krew. Na podłodze, w umywalce, pod drzwiami. Kanapa była połamana, a fotel wywrócony - Jerzy Krupowicz opowiada, co widział tej nocy w mieszkaniu córki. Jego zdaniem Marta musiała walczyć o życie. Z mężczyzną, którego tak bardzo kochała. Któremu ufała niemal bezgranicznie.

- Marta pracowała w kancelarii Macieja T. jako aplikantka - mówi ojciec. Tak właśnie się poznali. Wydawało się, że to idealny związek. Aż do tej fatalnej nocy.

Przeczytaj koniecznie: Zachodniopomorskie: Noc poślubna w izbie wytrzeźwień

Maciej T. został oskarżony o zabójstwo. Rozprawa toczy się przed Sądem Okręgowym w Lublinie. Białostocki nie zajmuje się tą sprawą, ponieważ oskarżony jest powiązany rodzinnie z tamtejszymi sędziami. Sąd zezwolił mu jednak na odpowiadanie z wolnej stopy. Na poniedziałkowej rozprawie Maciej T. pojawił się wyluzowany, w towarzystwie pięknych kobiet.

- Proces jest utajniony. Nic nie mogę powiedzieć - rzucił w stronę dziennikarzy.

Jerzy Krupowicz nie rozumie, czemu sąd nie chce aresztować sprawcy. Jest przekonany, że jego córka została brutalnie skatowana, a dopiero po jakimś czasie uduszona. - Chcemy walczyć o dobre imię córki i sprawiedliwość - mówi przygaszonym głosem.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki