Błonie. Tajemnicza śmierć w sklepie

2013-09-14 4:00

Tragiczny finał próby kradzieży w Błoniu. 69-letni mężczyzna chciał wynieść z marketu cukierki warte 85 groszy, ale zatrzymała go ochrona. Chwilę potem niedoszły złodziej zasłabł i mimo reanimacji zmarł. Prokuratura umorzyła śledztwo twierdząc, że mężczyzna od dłuższego czasu był chory. Świadkowie twierdzą jednak, że z nerwów dostał zawału.

Do tajemniczego zdarzenia doszło w środę. Około godz. 10.30 starszy mężczyzna wszedł do sklepu przy ul. Powstańców w Błoniu. - Robił zakupy, ale na dziale ze słodyczami włożył do kieszeni garść cukierków na wagę. Były warte 85 gr. Za towar w koszyku zapłacił i przeszedł przez linię kas - opowiada nam anonimowo jeden z pracowników sklepu. Całą sytuację podglądali na monitoringu ochroniarze, którzy tuż za kasami poprosili mężczyznę na stronę.

- Starszy pan się zdenerwował, kiedy usłyszał, że jeśli nie zapłaci za cukierki, przyjedzie policja. Był przerażony tym, że go złapali. Gorzej się poczuł, zaczął się słaniać na nogach i w końcu upadł - opowiada nam pracownik marketu. Mimo interwencji pogotowia mężczyzny nie udało się uratować. Co było przyczyną zgonu? - Zgodnie z decyzją prokuratora przeprowadzona zostanie sekcja zwłok mężczyzny - mówi nadkom. Ewelina Gromek-Oćwieja, oficer prasowy komendy powiatowej policji dla powiatu warszawskiego zachodniego.

Pracownik, który był świadkiem zajścia, nie ma wątpliwości. - Ten pan łapał się za klatkę piersiową. To był zawał serca - mówi. Dla prokuratury też wszystko jest już jasne. - Wykluczamy udział osób trzecich, co potwierdza sklepowy monitoring, dlatego umarzamy śledztwo - mówi Paweł Blachowski, z-ca prokuratora rejonowego w Grodzisku Mazowieckim. - 69-latek od dłuższego czasu chorował. Nie możemy zdradzić na co - dodaje.

Kierownictwo sklepu nie chciało się oficjalnie wypowiadać w tej sprawie.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki