Miliony dla najsilniejszych

2016-07-15 9:00

Pieniądze, aż 58 mln zł, rozdane, ale zasadom dzielenia funduszy w Warszawie w ramach budżetu partycypacyjnego daleko jeszcze do doskonałości. Nie dość, że mało osób bierze udział w głosowaniu, to wciąż w wielu dzielnicach wygrywają projekty dotyczące szkół, domów kultury czy przedszkoli, które nokautują konkurencyjne pomysły małych grup mieszkańców.

Budowa boiska przy podstawówce na Bielanach za prawie pół miliona złotych, remont kolejnego za 250 tys. zł, zakup sprzętu sportowego dla świetlicy szkolnej na Mokotowie za 11 tys. zł albo wymiana ogrodzenia w przedszkolu za 15 tys. zł. W Rembertowie szkoła dostanie szafki na podręczniki za 60 tys. zł, Bielany wydadzą 100 tys. zł na gazetkę dla przedszkoli, a Wola kupi nagłośnienie do przedszkola nr 47.

To tylko niektóre projekty zgłoszone w tym roku do budżetu partycypacyjnego przez rodziców albo przez nauczycieli i wybrane do realizacji w 2017 roku. Zwyciężyły, bo miały na starcie więcej zwolenników wśród osób związanych z daną placówką niż np. pomysł postawienia w parku stołów do gry w piłkarzyki. A niekoniecznie będą tak powszechnie dostępne jak sprzęt w parku. Czy zatem należy na nie wydawać pieniądze z budżetu obywatelskiego?

- Ta hermetyczność niektórych projektów jest rzeczywiście problemem - przyznaje Aneta Skubida ze stowarzyszenia Wola Zmian, członkini dzielnicowego zespołu ds. budżetu partycypacyjnego na Woli. - Rozumiem potrzeby szkół i przedszkoli, ale wiele z tych inwestycji powinno być sfinansowanych w ramach podstawowych zadań samorządu. Budżet obywatelski powinien pozwolić mieszkańcom na więcej fantazji, bardziej służyć upiększaniu miasta niż łataniu dziur w tynkach i chodnikach - ocenia Skubida.

Postulat zmiany zasad oceny projektów pojawił się już w ubiegłym roku. Dlatego tym razem wprowadzona została zasada ogólnodostępności pomysłów. Ale nie wszędzie działała. To zespoły w dzielnicach decydowały, czy dany projekt został dopuszczony do głosowania, czy nie. Na Pragach na przykład udało się je wyeliminować, na Mokotowie, w Wawrze czy Rembertowie - nie. - Dzielnice miały tu dowolność w ocenie. Ale przyjmujemy postulat! Będziemy tę kwestię nadal analizować i poprawiać tak, by jak najwięcej osób chciało uczestniczyć i głosować w kolejnych edycjach - deklaruje wiceprezydent stolicy Jarosław Jóźwiak. Jest co poprawiać, bo w tegorocznej edycji głosy oddało 128 tys. osób, o ponad 40 tys. mniej niż rok temu.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki