Zeznawał, bo pozwał do sądu stowarzyszenie Miasto Jest Nasze. Poczuł się obrażony opublikowaną przez nie w Internecie mapą reprywatyzacji, ukazującą powiązania między nim, urzędnikami i politykami. Na pytanie sędzi, jak rozumie tę mapę, odpowiedział:
- Jestem mafioso, który działa w jakimś korupcyjnym układzie, pociąga za sznurki, a urzędnicy są jak marionetki. To absurd. Urzędnicy mnie nienawidzą - mówił. Poczuł się też dotknięty określeniem "handlarz roszczeniami". - Jestem przedsiębiorcą. Nikomu spoza rodziny kupionych roszczeń do gruntów nie odsprzedałem - przekonywał.
Prezes stowarzyszenia Miasto Jest Nasze Jan Śpiewak wyjaśniał, że chodziło mu o układ prawno-gospodarczy, który umożliwia dziką reprywatyzację. - Działalność pana Marcinkowskiego jest zgodna z prawem, ale szkodliwa społecznie - twierdzi. Biznesmen oczekuje od niego przeprosin i zapłaty 50 tys. zł na Fundację Akogo.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail