Warszawa. Maciej Marcinkowski: Nie jestem mafioso

2015-01-24 3:00

Nie zadaję się z politykami! Poruszam się w ramach prawa i tego samego wymagam od urzędników - mówił w piątek przed sądem Maciej Marcinkowski (57 l.). Ten kontrowersyjny biznesmen od kilku lat skupujący roszczenia do atrakcyjnie położonych gruntów w stolicy (ma działki m.in. przy ul. Szarej, Twardej, Senatorskiej czy Siennej) po raz pierwszy zabrał głos publicznie.

Zeznawał, bo pozwał do sądu stowarzyszenie Miasto Jest Nasze. Poczuł się obrażony opublikowaną przez nie w Internecie mapą reprywatyzacji, ukazującą powiązania między nim, urzędnikami i politykami. Na pytanie sędzi, jak rozumie tę mapę, odpowiedział:

- Jestem mafioso, który działa w jakimś korupcyjnym układzie, pociąga za sznurki, a urzędnicy są jak marionetki. To absurd. Urzędnicy mnie nienawidzą - mówił. Poczuł się też dotknięty określeniem "handlarz roszczeniami". - Jestem przedsiębiorcą. Nikomu spoza rodziny kupionych roszczeń do gruntów nie odsprzedałem - przekonywał.

Prezes stowarzyszenia Miasto Jest Nasze Jan Śpiewak wyjaśniał, że chodziło mu o układ prawno-gospodarczy, który umożliwia dziką reprywatyzację. - Działalność pana Marcinkowskiego jest zgodna z prawem, ale szkodliwa społecznie - twierdzi. Biznesmen oczekuje od niego przeprosin i zapłaty 50 tys. zł na Fundację Akogo.

ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki