Dziadek nauczył nas dobrych manier

i

Autor: Simona Supino Janusz Tyman z wnukami Natalią i Tomaszem

Wnuki bohatera: Dziadek nauczył nas dobrych manier

2015-08-04 4:00

Janusz Tyman (89 l.) ps. Dzigan, strzelec w zgrupowaniu "Żbik", przez wiele lat niechętnie opowiadał wnukom o przeżyciach z czasów wojny. - A co miałem opowiadać? Że mnie aresztowało gestapo, że mnie bili i przesłuchiwali, że wybili mi zęby, że zostałem ranny w rękę, którą mam do dziś niesprawną? - pyta retorycznie.

Otworzył się dopiero, gdy miał w perspektywie spisanie wspomnień. Dzięki pracy nad książką "Żoliborzanin, ale... z Wilna" nauczył się obsługiwać komputer. Za profesora informatyki robił wtedy jego wnuk Tomasz, który dziś jest jakby kopią dziadka ze zdjęć sprzed wojny. Tomasz i Natalia Kocowie, bliźniaki i świeżo upieczeni maturzyści, mają dziś tyle lat, ile ich dziadek miał w czasie Powstania Warszawskiego, gdy walczył na Żoliborzu. Co ciekawe, oboje przyznają, że nigdy 1 sierpnia nie byli na Powązkach Wojskowych. - Jakoś nigdy wtedy nie było nas w Warszawie, wyjeżdżaliśmy na wakacje - przyznaje Natalia.

Dziadkowi i babci - bratanicy gen. Chruściela "Montera" - trochę z tego powodu przykro, ale nie wpajają specjalnie powstańczego etosu. Uważają, że do refleksji o Powstaniu trzeba dorosnąć. - Ja jako powstaniec życzyłbym sobie przede wszystkim, by moje wnuki nigdy nie przeżywały tego, co ja musiałem przeżywać. By mogły jak najwięcej podróżować po świecie i były szczęśliwe. Kibicuję, by dostały się na wybrane studia i żeby ten wybór był trafiony - mówi Janusz Tyman.

Wspomina też jak w 1945 roku wrócił do zrujnowanej Warszawy. - Niektóre ulice przestały istnieć, nie było domu, który choć w części nie byłby zburzony, tylko morze ruin - opowiada. I oni, powstańcy, zagubieni i czekający na ciąg dalszy walki, tym razem z sowieckim okupantem. - Z czasem stało się jasne, że kolejnej wojny nie będzie, więc trzeba było pomyśleć o normalnym życiu i wykształceniu - mówi pan Janusz. Został inżynierem.

Wnuki też chcą nimi być. Tomek startuje na Politechnikę Warszawską, Natalia na SGGW. Pytany o Powstanie żołnierz "Żbika" kwituje z uśmiechem: - Cała przygoda skończyła się tym, że 28 września zostałem ranny. Co później skończyło się przyjemnością leżenia w szpitalu i zostania inwalidą wojennym pierwszej grupy. Ale to taka mocno wątpliwa przyjemność...

Tomasz najchętniej przejąłby od dziadka właśnie to poczucie humoru i umiejętność żartowania nawet w trudnych sytuacjach. - Dziadek zawsze nas też uczył dobrych manier. Zwracał nam uwagę na sposób zachowania. To w nas już zostanie - dodaje Natalia.

Zobacz: Dziadek nauczył mnie lojalności. Cykl "SE": Powstańcy i ich wnuki

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki