To niewiarygodne, że dzieją się takie rzeczy! W jednym z punktów bukmacherskich we Włocławku (woj. kujawsko-pomorskie) doszło do napadu, wskutek którego skradziono kilkanaście tysięcy złotych. Mimo że pracownica bukmachera bardzo wiarygodnie opisała zdarzenie, policjanci ustalili, że wszystko sobie zmyśliła!
Do sfingowanego rabunku doszło 28 czerwca. Cwana pracownica miała manko w kasie, więc poprosiła o pomoc swojego zięcia i jego kolegę. Ci, udając bandytów, wynieśli od bukmachera pieniądze. Policja szybko się wszystkiego domyśliła i aresztowała pomysłodawczynię wraz z zięciem. W piątek zatrzymano ostatniego z podejrzanych. Teraz wszyscy czekają na prokuratorskie zarzuty. Mogą posiedzieć nawet pięć lat.