- Problemem jest znalezienie rodziny mającej odwagę oddać ręce dziecka, które właśnie zmarło, żeby dać nadzieję i jakość życia wciąż żyjącemu dziecku - mówi dr Scott Levin ze Szpitala Dziecięcego w Filadelfii.
W 10-godzinnym zabiegu brało udział 40 osób, w tym 10 chirurgów, podzielonych na 4 zespoły. Jak zapewniają lekarze, przeszczepione kończyny będą wzmacniały się i rosły razem z Zionem. - Jestem wciąż tą samą osobą, ale ze świetnymi nowymi dłońmi - cieszy się chłopiec.
Zobacz też: Dramat pani Ewy. Straciła nogę a ZUS zabrał jej rentę bo ma jeszcze ręce!