Komorowski o delegacji do Smoleńska: Po co był ten bizantyjski orszak?

2010-08-19 16:39

- Po co wszystkich wsadzać do jednego samolotu? To był efekt wyścigu o prestiż - dziwi się prezydent Bronisław Komorowski w najnowszym wywiadzie, pytany o okoliczności katastrofy pod Smoleńskiem, w której zginęło 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński z małżonką. Tragedia smoleńska to, jego zdaniem, skutek niezdrowej rywalizacji między ośrodkami władzy, która miała miejsce przed 10 kwietnia.

Bronisław Komorowski rozmawiał z Pawłem Lisickim i Piotrem Gabryelem z "Rzeczpospolitej", na łamach której ukazał się dziś wywiad z nowym prezydentem.

- Nerwowy pośpiech przy montowaniu wyjazdu prezydenta do Rosji był efektem swoistego wyścigu politycznego między głową państwa a premierem. Gdyby nie było konfliktu i ostrej konkurencji między obu ośrodkami władzy, pewnie nikt by nie wpadł na pomysł, aby organizować jedną wizytę po drugiej - mówi Komorowski.

Dodaje, że jeszcze jako marszałek Sejmu planował zorganizowanie na początku kwietnia pielgrzymki do Katynia, ale z pomysłu się wycofał. Zrezygnował z pielgrzymki gdy okazało się, że premier Rosji Władimir Putin może podczas tegorocznych uroczystości wykonać bardzo ważny gest - złożyć hołd nad grobami polskich żołnierzy. Nie chciał przyćmić pielgrzymką tego wydarzenia.

Prezydent ocenił fakt, że w Katyniu w krótkim czasie odbyły się niezależnie dwie uroczystości katyńskie na najwyższym szczeblu jako "efekt trudności porozumiewania się między najwyższymi organami władzy państwowej i szkodliwej rywalizacji (...) sam fakt wyścigu nie najlepiej świadczy o Polsce".

W wywiadzie Komorowski pyta także: "gdzie tkwi mechanizm powodujący budowanie tak bizantyjskiego orszaku?"

Dodaje jednak, iż "katastrofę trudno wiązać z konkretnym terminem wylotu prezydenta".

Przeczytaj też: Kaczyński: Komorowski został wybrany przez nieporozumienie

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki