Warszawa: Przez dziury tracimy fortunę

2010-02-27 1:00

Spowodowany wyjątkowo mroźną zimą wysyp dziur na stołecznych ulicach bije po kieszeniach kierowców. Na wyrwach w jezdniach urywają koła w samochodach, niszczą opony i zawieszenie, a potem wydają majątek na naprawy. Warsztaty przeżywają oblężenie.

- Jechałem 40 na godzinę, ale ta dziura miała chyba ze 20 centymetrów głębokości, więc koło nie miało szans. Zostawiłem u mechanika 550 zł - żali się Krzysztof Foryś (30 l.), dostawca, który kilka dni temu stracił oponę na wyrwie w ul. Naddnieprzańskiej.

W serwisach samochodowych oblężenie. - Wcześniej problemy z zawieszeniem wychodziły przy okazji innych napraw. Teraz większość klientów przyjeżdża i na dzień dobry mówi, że wpadli w dziurę i coś im zaczęło walić czy stukać - mówi Grzegorz Błocki (35 l.), kierownik serwisu przy ul. Wynalazek.

Przeczytaj koniecznie: Wjechałeś w dziurę? Należy ci się odszkodowanie za uszkodzony samochód

Skutki spotkania z uliczną wyrwą mogą być naprawdę poważne. Najlżejszą usterką, która może się nam przytrafić, jest rozszczelnienie opony. Jej naprawa i ponowne nałożenie kosztuje 50 zł. Ale za naprawę urwanego wahacza zapłacić trzeba już od 250 do dwóch tys. zł. Wymiana zerwanego drążka stabilizacji na nowy - to koszt od 1,9 do 3,4 tys. zł.

Roman Gembarzewski, właściciel serwisu Juromex, ostrzega, że przez dziury najbardziej cierpią opony i felgi. - Choć pęknie jedna, często wymienić trzeba obie, bo opony na jednej osi powinny mieć podobny bieżnik - mówi. Jedna opona kosztuje 250-500 zł, do tego doliczyć trzeba 80-120 zł robocizny i zakup felg, za które zapłacimy co najmniej 40-60 zł.


Kierowcy wieszają więc psy na drogowcach. Tym bardziej że załatanie jednej ulicznej dziury kosztuje średnio 300 zł, czyli mniej niż oni zostawiają w warsztacie.

Walczcie o odszkodowania

Z fakturą albo wyceną zwracamy się na piśmie do zarządcy drogi o zwrot poniesionych kosztów. Piszemy też, do kiedy musi on nam wypłacić odszkodowanie. Termin możemy ustalić sami - w wezwaniu do zapłaty dokładnie opisujemy, gdzie, kiedy i jak doszło do powstania szkody. Jeżeli nie otrzymamy pieniędzy w wyznaczonym czasie, pozostaje nam wnieść sprawę do sądu. W pozwie musimy koniecznie napisać, że wysłaliśmy już do zarządcy drogi wezwanie do zapłaty, ale pozostało ono bez odpowiedzi. Powtórnie opisujemy okoliczności wypadku, dołączamy faktury za naprawę i wskazujemy świadków zdarzenia, których sąd będzie mógł wezwać.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki