Bieszczadzkie Anioły poleciały gdy urny z prochami czteroosobowej rodziny składano do wspólnego grobu

i

Autor: Piotr Lampkowski/Super Express, archiwum prywatne, policja Bieszczadzkie Anioły poleciały gdy urny z prochami czteroosobowej rodziny składano do wspólnego grobu

Bieszczadzkie Anioły poleciały, gdy urny z prochami czteroosobowej rodziny składano do wspólnego grobu

2022-08-29 7:22

W jednej chwili zginęła cała czteroosobowa rodzina, która wracała z wakacji w Bieszczadach do swojego domu: Wojtek (+14 l.), Emilia (+17 l.) oraz ich rodzice Katarzyna (+44 l.) i Marcin (+47 l.). Całe Kaczory, w których mieszkali, płaczą. 27 sierpnia ogromny tłum zebrał się na cmentarzu by towarzyszyć im w ostatniej drodze. Na koniec pogrzebu z głośników zabrzmiała piosenka o Bieszczadzkich Aniołach - Starego Dobrego Małżeństwa. Głowa rodziny Marcin kochał Bieszczady, swoja miłością do gór zaraził najpierw swoją żonę a potem dzieci.

- Marcin tak kochał te Bieszczady. Dlatego na koniec pogrzebu była ta piosenka - powiedział nam jeden z mieszkańców Kaczor (woj. wielkopolskie), który mimo ogromnego upału przyszedł na cmentarz aby wziąć udział w uroczystościach pogrzebowych czteroosobowej rodziny.

Relację z pogrzebu znajdziesz TUTAJ: Ostatnie pożegnanie rodziny, która zginęła pod Emilianowem. "Z Wami umarła w nas jakaś część" [zapis relacji] 

To był przeraźliwie smutny pogrzeb. W jednej chwili do grobu włożono urny z prochami czterech osób. Rodziców i dwójki dzieci. Wcześniej ksiądz w czasie swojego kazania w kościele prosił zebranych aby ci modlili się za duszę: Marcina, Katarzyny, Emilii i Wojtka. Duchowny tłumaczył, że nasze życie na ziemi jest pielgrzymką do "Domu Pana". - Pan Jezus przygotował im miejsce w Domu Pana. Oni zakończyli swą pielgrzymkę - mówił. Radził zebranym, aby teraz zastanowili się nad swoim życiem.

Zdjęcia z pogrzebu rozrywają serce [GALERIA]

- My możemy jeszcze coś zmienić. Nie odkładajmy tego co mamy zrobić dzisiaj na jutro bo nie znamy ani dnia ani godziny - mówił kapłan. W kościele jak i potem na cmentarzu panowała przeraźliwa cisza. Oprócz słów księdza było słychać śpiew ptaków, mają swoje gniazda na drzewach stojących przy cmentarzu. - Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą - to były ostatnie słowa duchownego. Kaczory to wieś w Wielkopolsce koło Piły. Tam wszyscy się znają. Jeśli nawet nie jest się rodziną, to dzieci mówią do znajomych rodziców wujku ciociu.

Jeden z tych wujków zabrał głos w imieniu wszystkich przyjaciół tragicznie zmarłej rodziny.

- Marcin. Nigdy nie zapomnę tych naszych wypadów w Góry. Potem w twoim życiu pojawiła się Kasia. Ona pokochała je tak samo jak ty. Potem naturalnie przyszła Emilia a potem Wojtek. Dla tych dzieci byliśmy ciociami i wujkami. Nie da was się zastąpić. Wraz z wami umarła w nas jakaś część ale pojawiła się też nowa - wyznał. Po tych słowach z głośników zabrzmiał utwór Starego Dobrego Małżeństwa pod tytułem: Bieszczadzkie Anioły. Aniołami dla przyjaciół była ta rodzina, która w piątek 12 sierpnia z Bieszczad wracała do domu. 

Jak doszło do tragedii?

Przed godziną 17:00 dyżurny bydgoskiej policji otrzymał informacje o zdarzeniu drogowym na krajowej 10, na wysokości miejscowości Emilianowo koło Bydgoszczy. - Jak się okazało, w zdarzeniu brały udział cztery pojazdy – trzy pojazdy osobowe i jeden ciężarowy. Ze wstępnych ustaleń policjantów ruchu drogowego wynika, że kierujący pojazdem marki Toyota, z niewyjaśnionych przyczyn, zjechał na przeciwny pas ruchu, uderzył w pojazd ciężarowy marki DAF z naczepą, a następnie uderzył w jadący za nim pojazd marki VW. Natomiast pojazd ciężarowy, w wyniku uderzenia, zjechał na przeciwny pas i zderzył się czołowo z samochodem marki Skoda - mówi nam komisarz Przemysław Słomski z biura prasowego KWP w Bydgoszczy.

Na miejscu zginęły dzieci i ojciec. Ich mama zmarła w szpitalu. Tomasz L., (52-l) kierowca Toyoty usłyszał zarzut spowodowania wypadku w którym śmierć poniosły cztery osoby. Prokuratura chciała aby Tomasz L. trafił za kraty. Sąd Rejonowy w Bydgoszczy nie zgodził się na tymczasowy areszt dla niego. Prokuratura odwołała się od tego postanowienia. Tomasz L., w miejscowości w której mieszka jest znana osoba. Był kandydatem w ostatnich wyborach samorządowych na miejskiego radnego. On sam nie przyznaje się do winy i mówi, że nie pamięta jak doszło do wypadku.

Sonda
Wierzysz w życie po śmierci?

Uwaga kierowcy, nadchodzi nowe prawo!

Czy obowiązkowe czarne skrzynki w samochodach poprawią bezpieczeństwo? Włącz podcast i dowiedz się więcej.

Listen to "Nowe prawo w Europie. Czarne skrzynki w samochodach!" on Spreaker.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki