Sąd zabronił matce widywać córkę, bo miała nękać byłego męża montując kamerę w ich mieszkaniu

i

Autor: PIOTR LAMPKOWSKI/SUPER EXPRESS Sąd zabronił matce widywać córkę, bo miała nękać byłego męża montując kamerę w ich mieszkaniu

Bydgoszcz: Matka ma zakaz zbliżania do córki. "Sąd zrobił ze mnie potwora"

2021-10-13 13:45

Katarzyna Bentkowska (37 l.) od 29 września ma sądowy zakaz zbliżania się do swojej córki Ani (6 l.). Pani sędzia nakazała jej także opuścić własne mieszkanie. Co takiego zatem zrobiła? Jest oskarżona o to, że miała znęcać się psychicznie nad ojcem swojej córki, a to miało polegać na nagrywaniu rozmowy z nim. Dodatkowo sąd uznał, że kłótnie też wpływają źle na córkę, a to także miała być wina bydgoszczanki. Bentkowska odwołała się od postanowienia Sądu Rejonowego do Sądu Okręgowego. Za naszym pośrednictwem błaga o jak najszybsze rozpatrzenie jej odwołania.

Bydgoski sąd zrobił z matki potwora i zakazał spotkań z córką!

- Błagam, Ani nie widziałam już 14 dni. Nie wiem, jak ona to znosi. Niech sąd jak najszybciej zajmie się moim odwołaniem - mówi płacząc Katarzyna Bentkowska. - Ojciec Ani robi wszystko, abym nie mogła z nią nawet porozmawiać przez telefon. A ja nie mam zakazu dzwonienia do niej. To jest straszne dla mnie i mojej córki, co się teraz dzieje, że nie mogę jej przytulić. Nie mogę się z nią pobawić - mówi nam kobieta. - Nie potrafię zrozumieć decyzji sądu. Ten nawet mnie nie przesłuchał i wydał takie postanowienie. Ja nigdy nie skrzywdziłam mojego dziecka. Przez trzy lata postępowania rozwodowego żaden z biegłych oraz żaden z 30 przesłuchanych w tej sprawie świadków, zarówno ze strony męża jak i mojej, nigdy nie poruszył tematu znęcania się czy to nad córką czy nad mężem. Moje znęcania nad Anią ma polegać na tym, że miałam kłócić się przy niej z jej ojcem – dodaje.

Zobacz także: 12-latka rzuciła się pod pociąg koło Torunia. W tle miłość do koleżanki

- Jak mąż mnie nagrywa i wywołuje awantury, to dla sądu jest okej. Jak ja dla swojego bezpieczeństwa zamontowałam kamerę, żeby mieć dowód na to, że nie ja wywołuję te awantury, to sąd uważa, że to nie jest w porządku i to jest znęcanie. Tak kłóciłam się z mężem. Tak to prawda. On może się ze mną kłócić i to dla sądu jest w porządku, ale jak ja uczestniczę w tej kłótni, to znęcam się nad córką. Ja naprawdę tego nie rozumiem - mówi Bentkowska

Powiedzieć, że Katarzyna Bentkowska jest załamana to mało. - Dla sądu jestem matką potworem. Córka nie wie, co się dzieje, dlaczego nagle przestałam ją widywać, pewnie myśli, że ją opuściłam, przestałam ją kochać. Dlaczego sąd robi to mojej Ani - mówi wzdychając. Bydgoszczanka mieszka obecnie w sporej kawalerce. Na ścianach mieszkania wiszą jej zdjęcia z córką. Ania z nich uśmiecha się od ucha do ucha. Tam z nią rozmawiamy. Kobieta jest zdenerwowana.

- Tak zakochałam się w Krzyśku (45 l). On mi imponował. Był sporo starszy ode mnie i był moim przełożonym. Tak, kochałam go - mówi. Katarzyna i jej mąż kupili wspólnie w Bydgoszczy ładne, duże mieszkanie. Niestety mimo przyjścia na świat wyczekiwanej córeczki, zaczęli się od siebie oddalać.

Życie bardzo ich doświadczyło. Mąż kobiety stracił w wypadku brata. Jej zmarła mama, a brat miał wypadek samochodowy, który ledwo przeżył. Jest niepełnosprawny. Potrzebuje specjalistycznej opieki. - Nasze małżeństwo się rozpadło - wyjaśnia. - Musiałam wyprowadzić się do wynajętej kawalerki, aby zaznać trochę spokoju, ponieważ do naszego wspólnego mieszkania wprowadzili się rodzice Krzysztofa. Ania tydzień czasu mieszkała u mnie, a tydzień czasu u ojca. Opieka była naprzemienna - dodaje

Od trzech lat przed Sądem Okręgowym w Bydgoszczy toczy się sprawa rozwodowa. Sąd zanim zdecydował o tym jak będzie wyglądać opieka nad Anią postanowił wysłać dziecko i jej rodziców na badania do Opiniodawczego Zespołu Sądowych Specjalistów. Biegli psycholodzy stwierdzili, że Ania kocha i mamę i tatę. Dodatkowo specjaliści podkreślili, że kłótnie rodziców źle wpływa na dziewczynkę. Ania zapewniała psychologów, że nie wie o co rodzice się kłócą i kto je zaczyna.

Sąd dwa lata temu postanowił, że córka będzie mieszkała z ojcem, bo ten ma lepsze warunki mieszkaniowe, a z matką będzie się spotykać we wtorki i co drugi weekend. Po pół roku poszerzył liczbę spotkań jeszcze o czwartki. Mąż pani Katarzyny zmienił w ich mieszkaniu zamki. Ona po tym postanowieniu sądu wprowadziła się z powrotem do ich mieszkania tak, by mieć większy kontakt z córką.

- On mi cały czas zarzucał, że się z nim kłócę i wywołuję awantury domowe. Nie spaliśmy z sobą od lat. Dlatego zainstalowałam w sypialni kamerkę. Zrobiłam to dla swojego bezpieczeństwa i po to, aby mieć dowód, że nie wszczynam żadnych awantur - mówi Bentkowska. Jak ona się wprowadziła, to jej mąż się wyprowadził.

- Wynajął detektywa, by sprawdził co robię. Włamał się na mój profil i pocztę w internecie. W mieszkaniu znalazłam dyktafon, który nagrywał moje prywatne rozmowy. Tych rozmów i wiadomości użył jako dowodów w sprawie rozwodowej. Tak teraz jestem w związku emocjonalnym z innym mężczyzną - wyjaśnia.

Sąd Okręgowy w Bydgoszczy rok temu znów wysłał Anię na badania uzupełniające do Opiniodawczego Zespołu Sądowych Specjalistów. Biegli psycholodzy uznali, że Ania kocha mamę i tatę. Uznali także, że spotkania z mamą dają jej poczucie spełnienia, bezpieczeństwa i zapewniali sąd, że ojciec kocha córkę, a ona jego. Specjalistom nie podobało się jednak to, że konflikt rodziców Ani się eskaluje. Nie mają wątpliwości, że on źle wpływa na dziewczynkę.

Pod koniec maja tego roku Sąd Okręgowy postanowił, że Katarzyna może odbierać dziecko ze szkoły w dni swoich kontaktów. Połowę wakacji i ferii Ania też spędzała z mamą. Mąż kobiety, bo małżeństwo nie ma jeszcze rozwodu, przeciwko swojej żonie skierował sprawę do prokuratury. Na potrzeby postępowania karnego Ania również została przesłuchana przez biegłych psychologów w tak zwanym Niebieskim Pokoju.

- Mówiła tam, że tata często na nią krzyczy, kiedy okazuje mi swoją miłość. Córka zeznała, że krzyczał strasząc, że będzie mieszkać z mamą. A ona kilkukrotnie zeznała, że chciałaby ze mną mieszkać. Czasem tak mocno na nią krzyczał, że Ania chowała się pod kołdrę w swoim pokoju i płakała. Kiedy chciała wezwać pomoc, on wyrwał jej tablet. Reakcją ojca na zeznania Ani w „Niebieskim Pokoju”, że chciałaby mieszkać ze mną, były cztery dni krzyków. To są słowa Ani, nie moje. Mówiła, że to ze mną lubi bardziej spędzać czas, i że jest całe mnóstwo powodów, że woli być przy mnie, bo z jej ojcem nic nie robi. Mimo takich zeznań dziecka, prokuratura mi stawia zarzuty - to dla mnie jest niesprawiedliwe i niepojęte - wyjawia bydgoszczanka.

Prokuratura Rejonowa w Bydgoszczy skierowała przeciwko Katarzynie Bentkowskiej akt oskarżenia - jest oskarżona o znęcanie psychicznie nad swoim mężem i córką. Nad mężem miała się znęcać w ten sposób, że próbowała go nagrywać i zainstalowała w domu kamerkę, a nad córeczką, że wszczynała awantury domowe i krzyczała na nią.

Przypomnijmy - w maju tego roku Sąd Okręgowy wydział cywilny w Bydgoszczy zwiększa liczbę spotkań mieszkanki Bydgoszczy z jej córką, i mimo przedstawienia tych samych dowodów w sprawie, nie zauważył przemocy.

Tymczasem 29 września Sąd Rejonowy postanawia: zastosować wobec oskarżonej Katarzyny Bentkowskiej środek zapobiegawczy w postaci dozoru policyjnego polegającego na: stawiennictwie raz w tygodniu w Komisariacie Policji Bydgoszcz Błonie połączonym z zakazem zbliżania się do pokrzywdzonego oraz pokrzywdzonej małoletniej córki połączony z nakazem opuszczenia wspólnie zajmowanego lokalu na okres trzech miesięcy od dnia 1 października 2021r.

- Jeden sąd, który zajmuje się moim rozwodem od trzech lat zwiększa mi widzenia, a drugi zakazuje mi kontaktów z córką. Dlaczego - pyta kobieta i wysuwa poważne oskarżenia pod kierunkiem policji - Bo mój mąż ma znajomości w policji - dodaje.

Nasi dziennikarze dotarli do sędziny z bydgoskiego sądu rejonowego, która wydała to postanowienie. Pytaliśmy panią sędzię, czy zna opinie psychologów w sprawie Ani, czy wie, co ona mówiła w bezpiecznym pokoju, ta jednak nie chciała z nami rozmawiać. Mąż pokrzywdzonej kobiety również nie chciał komentować sprawy.

- Błagam, niech sąd zajmie się moim odwołaniem. Ja nawet nie zostałam przesłuchana przez sąd, który wydał to postanowienie. On nie wziął pod uwagę opinii biegłych oraz zeznań córki w „niebieskim pokoju” sporządzonych dla sądu - mówi kobieta.

Sonda
Czy sąd w Bydgoszczy podjął słuszną decyzję?
33-letni włamywacz okradł blisko 30 wrocławskich lokali gastronomicznych

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki