
Dziecko posadzone na brudny wózek z krwią. Rodzice w szoku po wizycie na SOR-ze w Bydgoszczy
To miał być rutynowy dyżur – dziecko trafiło na SOR z podejrzeniem zwichnięcia nogi. Jednak wizyta w bydgoskim Szpitalu Uniwersyteckim im. Jurasza zakończyła się dla rodziców ośmiolatki traumatycznym przeżyciem.
– Moja żona rozmawiała z pielęgniarką, kiedy zobaczyła, że córka ma rękaw i rączki ubrudzone świeżą krwią – relacjonował w rozmowie z Radiem PiK ojciec dziecka. – Okazało się, że była to krew poprzedniego pacjenta, a córka dotykała nią ust i nosa.
Zobacz: Przedszkolanka oskarżona o znęcanie się nad dziećmi! Szarpała i zamykała je w ciemnej łazience
Polecany artykuł:
Wózek, na którym posadzono dziewczynkę, był brudny i – jak wynika z relacji rodziców – wskazał go jeden z pracowników szpitala. Rodzice natychmiast zażądali zabezpieczenia materiału do badań pod kątem chorób zakaźnych, jednak personel odmówił. Wystawiono jedynie skierowanie do szpitala zakaźnego.
Stan dziecka skonsultowano ze specjalistami. Lekarze rozważali podanie chemioterapii profilaktycznej, m.in. w kierunku HIV i wirusowego zapalenia wątroby typu B.
– Na szczęście udało się ustalić dane pacjenta, którego krew znalazła się na wózku. Jest zdrowy, więc na razie możemy odetchnąć z ulgą – mówi ojciec.
Jak ustalił dziennikarz "Gazety Pomorskiej", zawiadomienie w sprawie tego zdarzenia zostało złożone przez rodziców do Prokuratury Rejonowej Bydgoszcz-Północ.
- Sprawa jest na wstępnym etapie. Wyjaśniamy wszelkie okoliczności zdarzenia. Kluczowa będzie analiza dokumentacji medycznej, a także dowody z wyjaśnień świadków - mówi prok. Adam Lis, zastępca prokuratora rejonowego. - Wyjaśniamy, czy doszło do zaniedbania ze strony personelu szpitalnego, a jeżeli tak, to kto był odpowiedzialny za oczyszczenie sprzętu szpitalnego. Postępowanie ma wyjaśnić, czy doszło do potencjalnego, czy faktycznego narażenia zdrowia i życia pacjentki - dodaje Lis.