„Wczoraj pierogi, dziś ciasta i pierniczki”. Co dokładnie napisała?
W krótkim wpisie Zajączkowska-Hernik opisała domowy rytm przygotowań do świąt i dodała zdjęcie wypieków. W treści pojawiają się nazwy ciast: „NIEBO” oraz „MAKOWA PANIENKA”, a całość kończy się klasycznym: „Wesołych Świąt Bożego Narodzenia!”.
To prosty, neutralny komunikat, bez politycznych odniesień, który w okresie świątecznym często zbiera sporo reakcji, bo dotyka tematu wspólnego dla wielu osób, czyli kuchni, tradycji i rodzinnego czasu.
Dlaczego takie wpisy działają w sieci?
Świąteczne posty osób publicznych zwykle działają, bo są niskokonfliktowe (łatwiej je udostępniać bez „opowiadania się”), pokazują codzienność, coś bliższego niż sejmowe/partyjne emocji, uruchamiają komentarze typu: „a jakie przepisy?”, „u mnie też makowiec!”, „smacznego”.
Jednocześnie warto patrzeć na to roztropnie. Nawet jeśli wpis jest prywatny w tonie, publikacja w mediach społecznościowych zawsze ma też wymiar wizerunkowy. I to nie musi być zarzut, raczej naturalna cecha komunikacji osób, które funkcjonują publicznie.
Świąteczna „normalność” zamiast ostrej polityki
Tego typu treści są też sposobem na chwilowe „wyciszenie temperatury” i przeniesienie rozmowy na bezpieczny grunt. W praktyce to komunikat: „jestem tu z Wami w codzienności”. Dla części odbiorców to miłe i autentyczne; inni odbierają to jako rutynowy element autoprezentacji.
Właśnie dlatego najlepiej czytać to bez skrajności. Jako świąteczny wpis o domowych przygotowaniach, który, jak większość komunikatów osób publicznych, niesie w tle także element budowania relacji z odbiorcami.
Poniżej galeria zdjęć: Tak mieszka Ewa Zajączkowska-Hernik