Kiedy w 1925 roku w niewielkim Radwańczewie przyszła na świat mała Ania, nikt nie przypuszczał, że sto lat później jej historia stanie się inspiracją dla kilku pokoleń. Od najmłodszych lat pracowita, pogodna i zawsze gotowa do pomocy – taka pozostała do dziś. Jak sama mówi, sekret długowieczności to „miłość, ruch i dobre jedzenie z własnego ogródka”.
Wychowała się w licznej rodzinie, w której nigdy nie brakowało ciepła i gwaru. Miała czworo rodzeństwa, a młodość przypadła na trudne czasy II wojny światowej, które spędziła w rodzinnej Wielkopolsce. Po wojnie przeprowadziła się do Żegotek, gdzie zaczęła nowy rozdział życia. To właśnie tam poznała swojego przyszłego męża – Józefa Katulskiego, rolnika z sercem na dłoni. Pobrali się w 1947 roku i razem prowadzili gospodarstwo rolne.
Z biegiem lat ich rodzina rosła w siłę. Pani Anna urodziła dziesięcioro dzieci, które zawsze były jej największą dumą. – - Dzieci to mój skarb. Dla nich warto było żyć i pracować – mówi z uśmiechem jubilatka. Choć życie nie oszczędzało jej trudnych chwil – po śmierci męża w 1969 roku sama prowadziła dom i gospodarstwo – nigdy nie straciła pogody ducha.
Dziś Pani Anna może z dumą spojrzeć na swoją ogromną rodzinę. Ma 13 wnuków, 18 prawnuków i 3 praprawnuków, a każdy z nich powtarza, że „babcia Anna” to ich największy wzór do naśladowania. Nadal tryska energią, chętnie rozmawia, śmieje się i wspomina dawne czasy. – Jeszcze niedawno sama gotowała i spacerowała z nami po wsi – opowiadają bliscy.
W dniu setnych urodzin panią Annę odwiedzili przedstawiciele władz samorządowych. Życzenia złożyła jej Elżbieta Piniewska, przewodnicząca sejmiku województwa kujawsko-pomorskiego, a w uroczystości uczestniczył również burmistrz Strzelna, Dariusz Chudziński. Były kwiaty, tort, pamiątkowy dyplom i wiele ciepłych słów
Choć ukończyła już sto lat, pani Anna wciąż zachwyca pogodą ducha i humorem.