Maszyna URWAŁA mu palce, a rękę przyszyto mu do BRZUCHA! [DRASTYCZNE ZDJĘCIA]

2020-05-08 16:16

Wystarczyły sekundy, by życie Kamila Hildebrandta (32 l.) z Ostrowa Wielkopolskiego zamieniło się w prawdziwy dramat. Maszyna do mieszania pasz ucięła mu cztery palce prawej dłoni, a żeby uratować rękę lekarze przyszyli mu ją… do brzucha. - Jestem wdzięczny, że zrobili wszystko, żeby nie było potrzeby amputacji. Dzięki temu teraz mogę zbierać pieniądze na bioniczną protezę dłoni - mówi pan Kamil. Na protezę, która zastąpi palce potrzebuje aż 197 tys. zł.

Praca z tą maszyną nie była dla niego nowością. W firmie produkującej pasze pracował już dobrych kilka lat, był pracownikiem gospodarczym, a potem operatorem produkcji i sterowni. - 3 lata przy niej pracowałem - opisuje pan Kami. Niestety, sprzęt był awaryjny. - Wpadały tam kamienie, a my pracownicy musieli je usuwać bez żadnych przeszkoleń - mówi pan Kamil. Tego feralnego był w pracy dwie godziny. - Musieliśmy wyłączyć maszynę, żeby ją naprawić - mówi i opisuje, że wyglądało to tak, że wchodził na taboret i po prostu wkładał rękę do maszyny mielącej zboże. Sekundy wystarczył, by maszyna - która miała być wyłączona - wciągnęła i zmiażdżyła palce pana Kamila. - Tego bólu nie da się nawet opisać - mówi pan Kamil. W jednej chwili już wiadomo, że życie sprzed wypadku już nie wróci, a przyszłość wcale nie jawi się w różowych barwach.

Mężczyzna trafił do szpitala w Pleszewie (woj. wielkopolskie). Na Oddziale Ortopedycznym w Pleszewskim Centrum Medycznym opiekowało się nim dwóch młodych, ale bardzo ambitnych ortopedów - doktor Piotr Wojciechowski oraz chirurg doktor Hasan Kava.

- W pierwszym etapie opracowano chirurgicznie kikuty palców - mówi dr Piotr Wojciechowski. To był jednak dopiero początek walki o zdrowie pana Kamila. Żeby ratować dłoń przed amputacją, lekarze podjęli decyzję przyszycia ręki do brzucha. - Zrobiliśmy to z uwagi na znaczne ubytki skóry i tkanek miękkich śródręcza - opowiada lekarz i wyjaśnia, że zabieg ten daje możliwość wygojenia ubytków tkankowych oraz pokrycie odsłoniętych kości, naczyń i nerwów. Zaraz po przyszyciu dłoni do brzucha, pana Kamila… zagipsowano. - Kończynę zabezpieczono opatrunkiem gipsowym, aby uniemożliwić przypadkowe wyrwanie np. w odruchu lub podczas snu - tłumaczy lekarz. Najcięższa walka była jednak przed nimi. - W kolejnym etapie uwolniono wszytą rękę wraz z wypreparowaniem skórnego płata z powłok brzusznych, który posłużył do zamknięcia ubytku tkankowego. W wyniku miejscowej martwicy tkanek operowanej ręki, konieczne było jej oczyszczenie, a następnie pokrycie ubytku przeszczepem skóry pośredniej grubości pobranym z uda, dzięki czemu udało się ostatecznie wygoić rany - wyjaśnia ortopeda. Potem pan Kamil miał jeszcze kilka operacji. Na szczęście udało się zachować dłoń. - Zaufałem lekarzom, wiem, że znają się na tym co robią i chcą mi pomóc - mówi pan Kamil i dodaje, że teraz jego największym marzeniem jest  zakup bionicznej protezy dłoni. To zaawansowany robot, który pozwala wykonywać precyzyjne ruchy i chwytać nawet bardzo delikatne przedmioty. Niestety koszt zakupu protezy przekracza możliwości pana Kamila i jego rodziny, dlatego prosi o pomoc w zbiórce funduszy.

Pana Kamila można wesprzeć przez fundację Votum, wpłacając pieniądze na konto fundacji o numerze:32 1500 1067 1210 6008 3182 0000 z dopiskiem: dla Kamila Hildebrandt.

Można również oddać 1 procent ze swojego podatku (a rozliczyć można się wyjątkowo do końca maja). KRS: 0000272272 z dopiskiem "dla Kamila Hildebrandt”.


Pan Kamil prowadzi też zbiórkę przez internet

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki