Chora na mukowiscydozę kielczanka zbulwersowana decyzją wojewody! Jesteśmy skazywani na ŚMIERĆ

i

Autor: Się Pomaga Chora na mukowiscydozę kielczanka zbulwersowana decyzją wojewody! "Jesteśmy skazywani na ŚMIERĆ"

Chora na mukowiscydozę kielczanka zbulwersowana decyzją wojewody! "Jesteśmy skazywani na ŚMIERĆ"

2021-03-29 16:05

Chora na mukowiscydozę Monika Luty z Kielc ma możliwość leczenia choroby najnowocześniejszymi metodami. Niestety, decyzja wojewody mazowieckiego Konstantego Radziwiłła, który częściowo przekształcił Instytut Gruźlicy i Chorób Płuc w szpital covidowy, sprawiła, że życie młodej kielczanki po raz kolejny zawisło na włosku. Rozstrzygnięcie wojewody sprawiło bowiem, że chorzy na mukowiscydozę stracili możliwość leczenia w najdogodniejszych warunkach. - W najcięższym okresie choroby ważyłam 36 kilo, a moje płuca były wydolne tylko w 26 procentach, ratowano mnie wtedy w tym szpitalu. Teraz wypisano z niego najcięższych chorych w trakcie terapii i odesłano do domu. W ten sposób jesteśmy skazywani na śmierć, bo gdy brakuje oddechu, droga do szpitala w Gdańsku jest zbyt długa - opisuje swoje położenie w rozmowie z "Echem Dnia" Monika.

Monika Luty, 24-letnia mieszkanka Chęcin, cierpi na mukowiscydozę. Płuca młodej kobiety są takim stanie, że jej wydolność jest jak u staruszki, a każdy oddech jest ogromnym wysiłkiem. Choroba wyniszcza też trzustkę, wątrobę, nerki i jelita dziewczyny. Ratunkiem dla Moniki jest nierefundowany lek, który przynosi wyraźną poprawę.

Ciężko chora młoda kobieta leczy się w Instytucie Gruźlicy i Chorób Płuc. Kielczanka, podobnie jak inni pacjenci, niezwykle chwalą sobie opiekę w szpitalu oraz warunki w placówce. Jak podkreślają, nie rozumieją decyzji o przekształceniu oddziału w szpital covidowy, ponieważ sami mają podobne - jeśli nie większe - problemy z zaczerpnięciem oddechu. Placówka przy ul. Płockiej w Warszawie to najnowocześniejszy oddział dla osób z mukowiscydozą w Polsce, leczyło się tam ok. 150 pacjentów.

CZYTAJ TEŻ: Koronawirus w Kielcach. OSTATNIE wolne miejsca w szpitalu tymczasowym!

Monika Luty, w wywiadzie z "Echem Dnia", nie owija w bawełnę i podkreśla, że decyzja Radziwiłła to dla niej i innych chorych wyrok śmierci.

- Nie jestem w stanie zrozumieć tej decyzji, że segreguje się pacjentów na lepszych i gorszych. W najcięższym okresie choroby ważyłam 36 kilo, a moje płuca były wydolne tylko w 26 procentach, ratowano mnie wtedy w tym szpitalu. Teraz wypisano z niego najcięższych chorych w trakcie terapii i odesłano do domu. W ten sposób jesteśmy skazywani na śmierć, bo gdy brakuje oddechu, droga do szpitala w Gdańsku jest zbyt długa. W warszawskim Instytucie przebywali moi przyjaciele i wiem, że są zrozpaczeni. Leczyło się tam dużo osób ze Świętokrzyskiego. Naszym głównym specjalistą jest profesor Wojciech Skorupa, pacjenci znajdowali się pod jego opieką, co gwarantowało indywidualne podejście do każdego z nas - opowiada 24-latka na łamach "Echa Dnia".

Nie tylko utrudniony dostęp do szpitala jest dramatem pacjentów chorych na mukowiscydozę. Zmagające się z tą wyniszczającą płuca chorobą osoby nie mogą korzystać z refundowanego leku, który przynosi wyraźną poprawę, a koszt rocznej terapii wynosi aż milion złotych! Monika Luty leczy się dzięki wsparciu ludzi dobrej woli, wciąż trwa zbiórka środków na leczenie młodej kobiety. Aby jej pomóc, kliknij TUTAJ.

Problem z brakiem refundacji leku jest poważny, bowiem w Polsce żyje około dwóch i pół tysiąca osób chorych na mukowiscydozę. Tymczasem to samo lekarstwo jest refundowane w aż 26 krajach Europy.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Nowy rozkład w Kielcach, MNIEJ autobusów! "Ludzie jak SARDYNKI w puszce"

Sadystyczni rodzice torturowali córki

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki