W przesłanym we wtorek komunikacie lekarze rodzinni alarmują, że od swoich pacjentów z wysoką gorączką i bólem mięśni słyszą, że "to tylko lekka grypa, jutro przejdzie". Później często okazuje się, że były to objawy zakażenia koronawirusem - podaje PAP.
- W obecnej sytuacji, kiedy mamy do czynienia z galopującą liczbą zakażeń, pójście do pracy, czy wysłanie dziecka do szkoły z objawami infekcji jest przejawem skrajnego braku odpowiedzialności, nie tylko za zdrowie własne, ale także za życie osób, szczególnie z wielochorobowością. Do wszystkich pacjentów z infekcjami apelujemy: zostańcie w domach! Już jest źle, ale zaraz wszystko jeszcze bardziej nam się posypie! - podkreśla prezes PPOZ Bożena Janicka.
Prezes ponadto wskazała, że niektórzy pacjenci z objawami infekcji nadal chodzą do pracy oraz posyłają swoje chore dzieci do szkół. Powodem tego zachowania jest strach przed utratą pracy.
- Z naszych doświadczeń wynika, że wysoka gorączka (38,5-40 st. C.) i bóle mięśniowe sugerujące grypę są dużym prawdopodobieństwem infekcji COVID-owej. Nie wolno jednak bagatelizować także suchego kaszlu, bólu gardła, kataru, albo - jak to określają niektórzy pacjenci - ‘pieczenia’ w nosie. Jeśli objawy połączymy z miejscem pracy, w której jest dużo kontaktów z innymi ludźmi (urzędy, banki, sklepy), powinniśmy mieć świadomość, że mogło dojść do zakażenia koronawirusem - zaznacza cytowana przez PAP Bożena Janicka.