Urząd Skarbowy kontra pan Włodzimierz. Przed sąd za... butelkę wody wartą złotówkę!

i

Autor: Pixabay Urząd Skarbowy kontra pan Włodzimierz. Przed sąd za... butelkę wody wartą złotówkę!

Urząd Skarbowy kontra pan Włodzimierz. Przed sąd za... butelkę wody wartą złotówkę!

2021-12-06 10:04

Pan Włodzimierz z Baćkowic prowadził przez 30 lat sklep spożywczy, ale zlikwidował interes. Przed zamknięciem sklepu mężczyzna sprzedawał asortyment po kosztach, a pewnego dnia, gdy przebywał w budynku porządkując rzeczy, do sklepu weszła pewna kobieta, która poprosiła o butelkę wody. Sklep formalnie pozostawał zamknięty, ale z racji ciepłej, lipcowej aury, mężczyzna sprzedał wodę klientce. Sprzedawca z Baćkowic wówczas nie wiedział, że popełnił warty 1,2 tys. złotych błąd. - Kobieta wyciągnęła legitymację. Przedstawiła się i powiedziała, że jest z Urzędu Skarbowego. Stwierdziła, że sprzedaję jej wodę bez użycia kasy fiskalnej - mówi pan Włodzimierz w rozmowie z Onetem. Mężczyzna mandatu nie przyjął, sporządzono akt oskarżenia, a pan Włodzimierz teraz będzie musiał się tłumaczyć przed sądem za sprzedaż wody mineralnej wartej... 1,44 zł.

Nietypowy problem pana Włodzimierza został nagłośniony prze portal Onet. Mężczyzna przez 30 lat prowadził sklep spożywczy w Baćkowicach (woj. świętokrzyskie), ale z powodu choroby żony pomału likwidował biznes. W końcowym okresie działalności, latem 2021 roku, mężczyzna sprzedawał produkty z rabatem, chcąc pozbyć się towaru. 9 lipca mężczyzna na chwilę zjawił się w swoim miejscu pracy, przyjechał po rzeczy prywatne. Wtedy do sklepu przyszła - jak się wydawało - klientka. Kobieta poprosiła o wodę, ale pan Włodzimierz odpowiedział, że sklep jest zamknięty i odmówił sprzedaży. Klientka jednak usilnie nalegała, a że za oknami było ok. 28-30 stopni, sprzedawca uległ i wydał towar.

- Na dworze było wtedy gorąco, może 27-28, mogło być nawet do 30 stopni, a że kilka lat temu miałem przypadek, że w sklepie zasłabł nam jeden mężczyzna, to ostatecznie podałem jej tę wodę. Jeszcze dopytywałem, jaką chce, czy małą czy dużą, może gazowaną. Dla niej było to bez znaczenia, byleby tę wodę jej podać. Gdyby chciała coś innego, np. czekoladę, to bym jej odmówił i wysłał do sklepu obok, ale ona chciała wodę. Jak miałem jej nie podać? – pyta retorycznie mężczyzna cytowany przez Onet.

Pan Włodzimierz sprzedał kobiecie wodę za 1,44 zł. I to był błąd. Okazało się bowiem, że kobieta to pracownica Urzędu Skarbowego. Kontrolerka poinformowała sprzedawcę o niewystawionym rachunku i wymierzyła mandat w wysokości 1,2 tys. zł. Zszokowany mężczyzna nie przyjął mandatu, pisał wnioski do urzędu, ale to nic nie dało. Przeciwko panu Włodzimierzowi przygotowano akt oskarżenia. Mężczyzna nie ukrywa, że jest poważnie zbulwersowany sytuacją.

- Jak to brzmi? Akt oskarżenia za 1,44 zł? – pan Włodzimierz nie kryje oburzenia. – Nie raz mieliśmy z żoną kontrole w sklepie. Był Urząd Skarbowy, sanepid, PiH. Różne były sytuacje, ale czegoś takiego w tej pracy nigdy nie przeżyłem. Dla mnie to była czysta prowokacja - mówi sprzedawca z Baćkowic w rozmowie z Onetem.

Mężczyzna zapewnia, że zamierza walczyć o sprawiedliwość i przedstawi swoje argumenty na rozprawie.

Wyjątkowy dworzec. PKP otworzyły nową stację w Pomiechówku
Sonda
W jakich sklepach najczęściej robisz zakupy?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki