To się w głowie nie mieści!

Wierzchowo: Przerażający widok, którego nie da się zapomnieć. Ludzie zgotowali psu koszmarny los [DRASTYCZNE ZDJĘCIA]

Widok był przerażający! Mały piesek był uwiązany na grubym łańcuchu, a metalowa obroża wręcz wrosła mu w szyję. Zwierzę potwornie cierpiało. Potrzebna była natychmiastowa pomoc. W akcję zaangażowali się wolontariusze TOZ, weterynarze i straż pożarna. Właściciela, który przetrzymywał psiaka w nieludzkich warunkach, czekają poważne konsekwencje.

Do niecodziennej interwencji doszło na początku września w miejscowości Wierzchowo (woj. zachodniopomorskie). Wolontariusze drawskiego oddziału Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami otrzymali zgłoszenie, że w jednym z gospodarstw rolnych znajduje się pies, który jest przetrzymywany w złych warunkach. Po dotarciu na miejsce ich oczom ukazał się przerażający widok. Piesek był uwiązany na grubym łańcuchu, którego ogniwa były wrośnięte w szyję zwierzaka. Świadczyło to o tym, że ten stan musiał trwać od dłuższego czasu.

Czytaj też: Zostawili psa w rozgrzanym kamperze! Strażnicy miejscy wybili szybę [ZDJĘCIA, WIDEO]

Pies zostawiony w rozgrzanym kamperze na pewną śmierć. Uratowali go bohaterscy strażnicy miejscy

Pies żył w koszmarnych warunkach. "Znalazłem siekierę i odrąbałem łańcuch"

- To co zobaczyłem, to było okrucieństwo! - mówi w rozmowie z "Super Expressem" Bartosz Olczyk z drawskiego TOZ. - Nie zastanawiałem się ani chwili. Znalazłem siekierę i odrąbałem łańcuch.

Na miejscu interwencji była córka właścicielki psa, która twierdziła, że nie wiedziała, że pies jest przetrzymywany w złych warunkach. Zwierzę zostało natychmiast przewiezione do weterynarza.

- Okazało się, że łańcuch na szyi jest porośnięty skórą - dodaje przedstawiciel TOZ. - Do tego był on spięty kłódką i trytkami. Lekarz nie mógł sobie z tym poradzić.

W uwolnieniu Leszka (bo takie imię otrzymał piesek) musieli pomóc strażacy, którzy za pomocą nożyc usuwali ogniwa łańcucha wrośnięte w szyję.

- Szok! Pierwszy raz coś takiego widziałem - dodaje Bartosz Olczyk.

Czytaj też: Przez kilka dni mieszkańcy Łączna słyszeli wycie. Uwięziony pies wołał o pomoc!

Pieska udało się uratować. Teraz Leszek dochodzi do siebie w domu tymczasowym, gdzie jest już bezpieczny.

Spore kłopoty czekają za to jego właścicielkę, która dopuściła się torturowania żywego stworzenia.

- Zgłoszenie o możliwości popełnienia przestępstwa zostało zgłoszone na policję - mówi Bartosz Olczyk. - Właścicielka odpowie za znęcanie się nad zwierzęciem.

Przypomnijmy, że zgodnie z kodeksem karnym, znęcanie nad zwierzętami jest przestępstwem zagrożonym karą pozbawienia wolności do lat 3, zaś w typie kwalifikowanym ze szczególnym okrucieństwem od 3 miesięcy do lat 5.

TOZ prowadzi zbiórkę pieniędzy na bieżącą działalność, w tym również na leczenie Leszka. Każdy, kto chciałby pomóc, może to zrobić za pośrednictwem portalu zrzutka.pl.

Czytaj też: O włos od tragedii. Agresywny amstaf zaatakował dwóch chłopców

Sonda
Czy kary za znęcanie się nad zwierzętami powinny być wyższe?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki