Aktualizacja, godz. 10.38
Krakowska prokuratura ujawniła więcej szczegółów. 40-latek planował zabicie nie jednego, lecz trzech lekarzy. Jego motywem była zemsta za rzekome błędy medyczne, których lekarze mieli się dopuścić przy porodzie córki podejrzanego.
- Marcinowi B. przedstawiony został zarzut czynienia przygotowania, do zabicia lekarzy, którzy uczestniczyli w porodzie jego córki i dopuścili się w ocenie podejrzanego błędów medycznych skutkujących uszczerbkiem na zdrowiu małoletniej. Działania Marcina B. polegały na zakupieniu przez niego oraz posiadaniu broni czarnoprochowej oraz kul ołowianych. Broń i naboje zostały zabezpieczone w trakcie przeszukania w miejscu zamieszkania podejrzanego. Swoje zamiary wobec lekarzy uczestniczących w porodzie córki, Marcin B. wyjawił w trakcie wizyty lekarskiej w dniu 23 maja 2025 roku - informuje rzecznik Prokuratury Okręgowej w Krakowie.
Wcześniej pisaliśmy:
Z zemsty za chorobę córki chciał zabić lekarza. Kupił broń i amunicję
Jak poinformowała Anna Zbroja z zespołu prasowego małopolskiej policji, do zatrzymania 40-letniego mężczyzny doszło w weekend po otrzymaniu informacji o przygotowaniach do zabójstwa. Mieszkaniec powiatu wielickiego obwiniał lekarza o doprowadzenie do niepełnosprawności jego córki.
- Policjanci w mieszkaniu 40-latka znaleźli kupioną przez niego broń czarnoprochową i amunicję w postaci kul ołowianych. Broń została zabezpieczona do dalszych badań – relacjonuje Anna Zbroja.
Zatrzymany usłyszał zarzut przygotowania do usiłowania zabójstwa. We wtorek (27 maja) sąd rozpatrzy wniosek policji o zastosowanie wobec niego tymczasowego aresztowania.
W mieszkaniu zatrzymanego policja znalazła broń czarnoprochową i amunicję. Broń ta, ze względu na swoje właściwości i sposób działania, jest traktowana inaczej niż współczesna broń palna.
Pacjent zamordował lekarza ze Szpitala Uniwersyteckiego
Nie minął nawet miesiąc od szokującej zbrodni, do której doszło pod koniec kwietnia w Krakowie. W Szpitalu Uniwersyteckim nożownik wtargnął na gabinetu lekarskiego i zaatakował lekarza ortopedę. Ranny medyk został przewieziony na salę operacyjną. Był w bardzo ciężkim stanie, jego życia nie udało się uratować.
Sprawcą okazał się funkcjonariusz służby więziennej Jarosław W. Feralnego dnia nie miał żadnej umówionej wizyty lekarskiej. Przyjechał specjalnie z podkieleckiej wsi, uzbrojony w nóż. Pojawił się w szpitalu, przed gabinetem lekarza, który dwa lata temu operował mu łokieć. Po zabiegu W. był niezadowolony z leczenia. Sprawa 35-latka była badana przez Rzecznika Praw Pacjenta, który nie dopatrzył się nieprawidłowości. Niedługo przed zbrodnią Jarosław W. pozytywnie przeszedł okresowe badania lekarskie w pracy, ale wkrótce jego przełożony nabrał wątpliwości co do stanu zdrowia mężczyzny i wysłał go na ponowne badania.