- Pasażer lotu z Krakowa do Tirany nie został wpuszczony na pokład, co wywołało burzę w internecie.
- Mimo argumentów o zaledwie 5-sekundowym spóźnieniu i czekającym autobusie pracownik na lotnisku był nieugięty.
- Sytuacja podzieliła internautów – jedni bronią pasażera, inni wskazują na jego spóźnienie.
- Czy to zniszczyło mu cały dzień, czy może otworzyło na nowe możliwości? Sprawdź, co dalej!
Kraków. Pasażer nie wpuszczony na pokład samolotu. Spóźnił się o 5 sekund
5 sekund zdecydowało, że pasażer lotu Kraków-Tirana nie został wpuszczony na pokład. Mężczyzna, który przyleciał wcześniej z Manchesteru, długo kłócił się z pracownikiem stojącym przy bramce, ale nic nie wskórał, więc postanowił opisać wszystko w mediach społecznościowych.
Poszkodowany argumentował, że ten sam mężczyzna chwilę wcześniej przepuścił przez bramkę innych pasażerów, a jakby tego było mało, autobus, które miał zawieźć wszystkich na pas startowy, nie zdążył jeszcze odjechać.
Pasażer napisał ponadto, że fakt spóźnienia na samolot do Tirany, o czym poinformował pracownika, nie wynikał z jego winy. Mimo to mężczyzna nie uległ jego tłumaczeniom, co zirytowany pasażer nazwał "zniszczeniem jego całego dnia", dodając, że jest pewien, że "nie był to pierwszy raz" pracownika, który odmówił przepuszczenia go przez bramkę.
Post poszkodowanego opublikowany na jego profilu na Instagramie skomentowało prawie 500 osób, ale zdania w tej sprawie są podzielone. Część internautów zwraca uwagę, że mężczyzna sam przyznał się do spóźnienia, więc dał w ten sposób pretekst pracownikowi, ale inni przekonują, że 5-sekundowa zwłoka nie powinna decydować o wpuszczeniu bądź nie na pokład. Niektórzy komentujący starają się dla odmiany dostrzec pozytywy całej sytuacji.
- Okazja, żeby zostać i zwiedzić miasto (Kraków - przyp.red.), to sytuacja win and win - pisze jeden z internautów.