Interwencja policji na stoku pod Krakowem. Radiowozy i głośnik do rozpraszania tłumów

i

Autor: Internauta Interwencja policji na stoku pod Krakowem. "Radiowozy i głośnik do rozpraszania tłumów"

Kontrowersje wokół stoku w Podstolicach. Co dalej? Czy stok pozostanie otwarty?

2021-01-11 12:02

Napływają kolejne informacje dotyczące weekendu w Podstolicach koło Krakowa. O tym, co wydarzyło się tam w ostatnich dniach, udało nam się porozmawiać z właścicielem stoku oraz z wojewódzką i wielicką policją.

Zgodnie z obecnie obowiązującymi wytycznymi, wszystkie stoki narciarskie w Polsce są zamknięte do 17 stycznia. Nie mogą z nich korzystać narciarze. W tych okolicznościach wiele stoków - także ten w Podstolicach - udostępnianych jest do jazdy na sankach. Z tego rozwiązania chętnie korzystają rodzice z dziećmi. W sobotę bawiących się na stoku w Podstolicach ludzi zaskoczył przyjazd policji. 

Czytaj też: Interwencja policji na stoku pod Krakowem. "Radiowozy i głośnik do rozpraszania tłumów"

- Nie interweniowaliśmy w stosunku do samych saneczkarzy, bo to nie oni są odpowiedzialni, tylko właściciel, z którym rozmawialiśmy. Były tylko apele do ludzi przez megafon, do których saneczkarze się dostosowywali. Według nas stok powinien być zamknięty. Zakazane jest prowadzenie obiektów sportowych. Właściciel stoku, nie umieszczając stosownych komunikatów o zamknięciu obiektu, wpuszczając tam ludzi oraz sprzedając artykuły spożywcze - serki góralskie - naraża się więc na karę. Dowiedzieliśmy się ponadto, że dzisiaj stok jest dośnieżany, zatem nie ma żadnego sygnału, by właściciel planował zamknąć obiekt. Postępowanie w tej sprawie jest w toku - powiedział nam dziś (poniedziałek) mł. insp. Sebastian Gleń, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie. 

W serwisie YouTube pojawiło się nagranie ukazujące radiowozy pod stokiem:

Od właściciela obiektu dowiedzieliśmy się natomiast o awanturującym się w weekend kliencie, który grozić miał, iż zamknie stok w Podstolicach.

- Problem był z człowiekiem, który nie umiał się zachować. Pan zabronił mi działalności. Rzucił się do bitki - twierdził w rozmowie z nami.

Według relacji właściciela stoku, policjanci mieli utemperować niesfornego mężczyznę. Nie wiadomo, kim był ów tajemniczy klient. Policja na razie nie potwierdziła tych wydarzeń.

Obecny sposób działania stoku w Podstolicach wzbudza także inne kontrowersje. Pojawiły się informacje o uzależnianiu wejścia na stok od zakupu oscypka za 10 zł. Jak sytuacja ta wygląda z punktu widzenia właściciela?

Czytaj też: Podstolice: WYPADEK na „słynnym” stoku. RANNE DZIECKO! Karetka nie mogła przejechać

- Serki kupowane są dobrowolnie. Nie ma zakazu sprzedawania serków góralskich. Nie ma czegoś takiego, że ktoś nie wejdzie na stok bez zakupu serka. Siedem na osiem osób wchodzi tak po prostu. Kto jednak chce, ten może kupić serek za 10 złotych - dowiedzieliśmy się od osoby zarządzającej stokiem.

Wielicka policja potwierdziła, że interweniowała w weekend w okolicach stoku w Podstolicach także w innej sprawie.

- Były podejmowane interwencje dotyczące przejezdności drogi. Doszło do utrudnienia przejezdności drogi gminnej prowadzącej do stoku. Sprawdzani są właściciele wszystkich pojazdów - poinformował nas mł. asp. Rafał Rydz z wielickiej policji.

Źle zaparkowane samochody utrudniły karetce pogotowia dojazd do rannego dziecka - dziewczynki, która zjeżdżając na sankach, doznała urazu głowy. 

Właściciele pojazdów muszą liczyć się z konsekwencjami prawnymi. Mundurowi robili zdjęcia zaparkowanym tam autom. 

Krakowskie morsy

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki