18 sierpnia zeszłego roku polska piłka poniosła wielką stratę i pogrążyła się w żałobie po śmierci Franciszka Smudy. Legendarny trener zmarł w wieku 76 lat po walce z nowotworem krwi. Przeszczep szpiku kostnego od brata niestety się nie przyjął, a kilka dni hospitalizacji w stanie krytycznym w Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie zakończyło się tragicznie. 22 sierpnia odbył się jego pogrzeb na cmentarzu Rakowickim w Krakowie. Dwa miesiące później odwiedziliśmy grób Smudy, który dzisiaj (22 czerwca) obchodziłby 77. urodziny.
Franciszek Smuda wierzył, że powraca do zdrowia. Zdradził to w SMS-ie przed dwoma miesiącami
Tak Franciszek Smuda walczył o życie
Były selekcjoner reprezentacji Polski został pochowany w rodzinnym grobie. Poza informacją na płycie nagrobka, ma też osobną tabliczkę i zdjęcie z czasów trenerskiej kariery.
- Niedawno rozegrał swój ostatni, najważniejszy i najdłuższy mecz. I zrobił to tak, jak robił całe życie. Z odwagą, z uporem, determinacją, z godnością, z wielką wolą walki i również z wielką wiarą w zwycięstwo. Aż do ostatnich chwil, aż do ostatniego gwizdka. Franiu, żegnaj - żegnała zmarłego męża Małgorzata Drewniak-Smuda na pogrzebie.
Sam Smuda do końca wierzył w zwycięstwo. "Dziękuję, bardzo powoli wracam do zdrowia" - informował naszego dziennikarza Jerzego Chwałka w ostatnim SMS-ie, gdy ten przekazywał mu życzenia zdrowia od Eugena Polanskiego. Do ostatnich chwil podejmował rozmowy o polskiej piłce. Pośmiertnie został odznaczony Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski przez prezydenta Andrzeja Dudę. Na jego pogrzebie pojawili się m.in. Jakub Błaszczykowski, Kamil Glik, Andrzej Strejlau czy Marcin Daniec.
Przypomnijmy, że w trakcie bogatej kariery Smuda trzykrotnie świętował mistrzostwo Polski - z Widzewem Łódź (1995/1996, 1996/1997) i Wisłą Kraków (1998/1999). Był wybierany trenerem roku w plebiscycie tygodnika "Piłka Nożna" w latach 1996, 1997, 1999 i 2008.