Podpalenie pod Sejmem. Płonął jak żywa pochodnia, krzyczał że w Polsce nie ma sprawiedliwości

2020-06-17 20:27

Płonąc jak żywa pochodnia krzyczał, że w Polsce nie ma sprawiedliwości. Mieczysław P. (48 l.) z Sierakowa (woj. małopolskie) w poniedziałek oblał się pod Sejmem łatwopalną substancją i dokonał aktu samospalenia. Dzięki szybkiej reakcji policjantów na szczęście przeżył. W poważnym stanie znajduje się w jednym z warszawskich szpitali.

Mieczysław P. czuł się pokrzywdzony przez system, bo - jak nam się udało ustalić - starał się o uwłaszczenie drogi, która przechodzi przez środek jego pola. - Zgodnie z informacjami posiadanymi przez gminę działka, będąca przedmiotem sporu, stanowi drogę dojazdową co najmniej od 1874 r., stanowiąc mienie wiejskie Sołectwa Sieraków - mówi nam Małgorzata Góralik-Piętka, sekretarz gminy Dobczyce. 

Rodzina P. w 2017 roku złożyła w tej sprawie wniosek do sądu. Dwa lata później sąd wydał jednak postanowienie, niekorzystne dla pana Mieczysława. Mężczyzna chciał, żeby wszyscy dowiedzieli się o krzywdzie, jaka go spotkała. Dlatego przyjechał pod Sejm starym rowerem z teczką dokumentów w ręce.

- Syn nam nie powiedział ani gdzie jedzie, ani co zamierza zrobić - mówi nam Genowefa Poznańska (82 l.), mama pana Mieczysława. Przyznaje, że syn załamał się, gdy dowiedział się o sądowym postanowieniu. - Ta droga od zawsze była nasza, syn nie uznał wyroku sądu, drogę zaorał - dodaje pani Genowefa. - Zawsze był małomówny i zamknięty w sobie, modlę się, by wyzdrowiał, ta droga nie jest warta jego życia - dodaje zrozpaczona matka.

Mieczysław P. nie został jeszcze przesłuchany, obecnie znajduje się w śpiączce farmakologicznej. Dopiero gdy zostanie z niej wybudzony będzie mógł opowiedzieć dlaczego zdecydował się na tak desperacki krok.

Samopodpalenie pod Sejmem. Matka tłumaczy, dlaczego syn się podpalił
Czytaj Super Express bez wychodzenia z domu. Kup bezpiecznie Super Express KLIKNIJ tutaj

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki