Akcja TOPR

i

Autor: Jarosław Pocztarski/cc/wikipedia

Tatry: Akcja w jaskini! TOPR odnalazł ciała obu grotołazów! [RELACJA]

2019-08-24 9:45

Najnowsze doniesienia z akcji w Jaskini Wielkiej Śnieżnej, mówią o prawdopodobnym odnalezieniu ciała drugiego z grotołazów.

Sobota, godz. 10.00

Ratownicy poinformowali, że po analizie zdjęć zrobionych w jaskini, mogą z dużym prawdopodobieństwem stwierdzić, że obok ciała pierwszego z grotołazów znajduje się również drugi z zaginionych. TOPR przygotowuje się do wydobycia ciał.

Godz. 9.30

- Przed północą stwierdziliśmy zgon jednego z grotołazów, nie udało nam się do niego dotrzeć, ale jest jednoznaczne wskazanie, że nie żyje - powiedział Jan Krzysztof, naczelnik TOPR. - Okoliczności i ułożenie ciała wskazują jednoznacznie, że on nie żyje. Przypuszczamy, że nieopodal będzie drugi grotołaz - dodał.

- Przypływ wody mógł być tak duży, że korytarz został zalany i prawdopodobnie się utopili, ale to są na razie przypuszczenia - przyznał naczelnik. Niewykluczone, że mężczyźni utonęli w pierwszej lub drugiej dobie od zaginięcia.

Ratownicy wycofują się z jaskini. Kolejne działania będą prowadzone z założeniem, że obaj grotołazi nie żyją.

Piątek, godz. 7.00

Ratownicy poinformowali, że odnaleźli ciało jednego z poszukiwanych grotołazów.

Godz. 21.00

Dzisiejsza burza, która po południu przeszła przez Tatry, wpłynęła na działania ratowników w Jaskini Wielkiej Śnieżnej! - Kolejna zmiana, która była gotowa do zejścia do jaskini, została zaangażowana w działania ratownicze w rejonie Giewontu, gdzie piorun radził wielu turystów. Obecnie w jaskini działa nadal grupa, która weszła tam w godzinach przedpołudniowych - cytuje jej naczelnika portal RMF24.pl. W najbliższych godzinach spodziewane są nowe informacje.

Godz. 13.00

Pogoda w Tatrach się poprawiła. Sokół znów może transportować ratowników do Jaskini Wielkiej Śnieżnej.

Godz. 10.00

Nad ranem doszło do samoczynnego oberwania skały w jaskini. Na szczęście, żaden z ratowników nie ucierpiał. Naprawy wymaga jednak oporęczowanie, a to spowolni akcję na kilka godzin. W nocy ratownicy dotarli do dna studni, za którą kryje się kilkunastometrowy korytarz.

Czwartek, godz. 8.00

Ze względu na trudne warunki atmosferyczne panujące w Tatrach w środę po południu akcja była kontynuowana bez udziału śmigłowca. Ratownicy musieli docierać do jaskini pieszo. W czwartek rano zachmurzenie w górach jest duże, do tego unosi się gęsta mgła.

Ratownicy TOPR poszerzając podziemne korytarze natrafili na studzienkę, od której odchodzi kolejny korytarz - to najnowsze informacje w sprawie akcji prowadzonej w jaskini Wielkiej Śnieżnej w Tatrach.

Liczą, że nowo odkryte miejsce może być tym, gdzie doszli od drugiej strony poszukiwani od soboty dwaj grotołazi.

Godz. 19.00

- Z uwagi na trwającą akcję ratunkową w Jaskini Wielkiej Śnieżnej do odwołania obowiązuje zakaz wejścia do systemu jaskiń Śnieżnej, Jasny Aven, Wielka Litworowa, Nad Kotliny, Wilcza oraz do wszystkich jaskiń w Wyżniej i Niżniej Świstówce. Zakaz dotyczy zarówno taterników jaskiniowych, jak i osób prowadzących badania naukowe. Prosimy o nieplanowanie działań w tym rejonie - poinformowały władze Tatrzańskiego Parku Narodowego.

Godz. 14.00

Warunki w jaskini są bardzo trudne. TOPR udostępnił zdjęcie z wnętrza jaskini.

Godz. 10.00

- Mamy wrażenie, że jesteśmy bardzo blisko - podkreślał w czasie konferencji Jan Krzysztof, naczelnik TOPR. Przyznał jednak, że po tylu dniach szanse speleologów z Wrocławia, uwięzionych w Jaskini Wielkiej Śnieżnej, są minimalne.

Ratownicy próbują dotrzeć do uwięzionych od strony, od której druga grupa speleologów nawiązała kontakt z pozostałą dwójką. - Byli słyszani od strony Białej Wody, przez pierwsze 4 godziny. Jak przekazali nam pozostali speleolodzy to nie była jakieś pojedyncze słowa, ale normalna rozmowa.

Środa, godz. 8.00

Rozpoczął się piąty dzień akcji ratunkowej w Jaskini Wielkiej Śnieżnej. Cały czas nie nawiązano kontaktu z poszukiwanymi grotołazami. Śmigłowiec przetransportował kolejne ekipy ratowników. W nocy w jaskini pracowało 15 ratowników tatrzańskich.

- Mamy w planie posuwanie się tym wąskim korytarzem, a jednocześnie poszerzanie wejścia w tunel, by wygodniej transportowało się poszukiwanych - podkreśla Jan Krzysztof, naczelnik TOPR.

Ratownicy TOPR dotychczas przebili się już przez 8 metrów wąskiego korytarza. Szacują, że pozostało im kilka, kilkanaście metrów. Tego dokładnie nie wiadomo, bowiem korytarza, którym idą, nikt wcześniej nie spenetrował.

Godz. 20.30

Rozpoczęła się kolejna doba akcji ratunkowej w Jaskini Wielkiej Śnieżnej w Tatrach. Pirotechnicy poszerzają szczeliny, które mogą prowadzić do poszukiwanych. Odległość do pokonania może wynosić od kilku do nawet 20 metrów.

Jak informuje TOPR, możliwą przyczyną uwięzienia grotołazów było przypadkowe zamknięcie przez nich odpływu wody, która odcięła im możliwość powrotu. Akcja ratunkowa jest kontynuowana.

W nocy w jaskini zaginionych będzie poszukiwać 15 ratowników tatrzańskich. Rano dołączą do nich kolejni. Ci będą prowadzić działania pirotechniczne, by poszerzyć wąski korytarz, który – najprawdopodobniej – doprowadzi ich do zaginionych speleologów.

Akcja ratunkowa toczy się od soboty 500 metrów pod ziemią.

Godz. 15.30

Ratownicy pracujący w Jaskini Wielkiej Śnieżnej odnaleźli część ekwipunku poszukiwanych grotołazów. Prawdopodobnie zostawili sprzęt, by przedostać się przez wąskie, skalne przejścia.

Od miejsca, w którym odnaleziono porzucony sprzęt, pirotechnicy poszerzają najciaśniejsze przejścia, by torować drogę akcji ratunkowej. Używają ładunków wybuchowych. Przedstawiciele TOPR deklarują, że misja ratunkowa coraz mocniej zbliża się do miejsca, gdzie mogą przebywać poszukiwani.

Przypomnijmy – wtorek jest czwartym dniem poszukiwań zaginionych grotołazów w Tatrach.

Godz. 13.00

Do jaskini weszła kolejna grupa ratowników. Jak powiedział Jan Krzysztof, podczas spotkania z dziennikarzami, teraz najbardziej czasochłonny jest transport materiału skalnego powstałego po wysadzaniu. Przyznał, że cyrkulacja powietrza działa bardzo dobrze, ale to też ma wpływ na odczuwanie temperatury.

- Pracujemy w lodówce pełnej wilgoci - powiedział o warunkach panujących w jaskini. Przypomnijmy, że w jaskini panuje temperatura 4°C. Dłuższe przebywanie w jaskini może doprowadzić do hipotermii i to ona jest jednym z największych zagrożeń dla uwięzionych grotołazów.

Godz. 9.00

Ratownicy TOPR już trzecią dobę walczą o życie dwóch grotołazów uwięzionych w jaskinie Wielkiej Śnieżnej w masywie Czerwonych Wierchów. Dzięki czemu ratownicy mogli prowadzić działania pirotechniczne zmierzające do poszerzenia korytarzy jaskini. Jan Krzysztof, naczelnik TOPR w czasie konferencji poinformował, że ratownikom udało się poszerzyć około 4-5 m korytarza. Jak zapowiedział naczelnik, akcja w jaskini prowadzona będzie przez ośmioosobowe grupy, w skład których wejdzie dwóch pirotechników.

O godz. 12.00 z jaskini wyjdzie kolejna zmiana, wtedy TOPR poda kolejne informacje na temat przebiegu akcji ratunkowej.

Wtorek, godz. 7.30

Szanse przeżycia grotołazów maleją z każdą godziną. Ratownikom wciąż nie udało się nawiązać z nimi kontaktu. Warunki panujące w jaskini są ekstremalne - grotołazom grozi hipotermia. Poszerzanie korytarzy z pomocą ładunków wybuchowych zostało chwilowo wstrzymane. Ratownicy podejmą próbę budowy systemu wentylacji, który pomoże pozbyć się z jaskini szkodliwych gazów i pyłu uwalniających się po wystrzale.

Poniedziałek, godz. 17.30

Na miejsce zostali przetransportowani kolejni ratownicy, którzy zastępują tych, którzy dopiero co skończyli swoją "zmianę" w Jaskini Wielkiej Śnieżnej. Jak informują przedstawiciele TOPR, nadal jest to akcja ratunkowa, jednak z każdą godziną, w której nie udaje się dotrzeć do poszukiwanych, optymizm jest coraz mniejszy.

- Szanse grotołazów na przetrwanie są coraz mniejsze i niestety musimy bardzo poważnie brać pod uwagę ten problem - przyznał naczelnik TOPR, Jan Krzysztof. Wszyscy przyznają jednak, że zgodnie z zasadami akcji poszukiwawczych rodem choćby z kopalni węgla, ratownicy prowadzą poszukiwania celem znalezienia żywych.

Dodajmy, że do akcji poza polskimi ratownikami, wkroczyli też Słowacy z Horskiej Zachrannej Służby. Sytuację utrudnia fakt, że w jaskini jest bardzo wąsko, przez co usuwanie kolejnych skalnych warstw odbywa się na leżąco z bardzo niewielkim zakresem ruchu. Ponadto nadal nie ma pewności, gdzie dokładnie znajduje się uwięziona w skalnych zakamarkach dwójka.

Największym ryzykiem podczas przebywania w tych warunkach (niska temperatura oscylująca w okolicach 4 stopni Celsjusza) może być hipotermia, stanowiąca bezpośrednie zagrożenie życia. Grotołazi mieli przy sobie folie NRC, które mogą w pewnym stopniu zniwelować skutki niskiej temperatury, jednak tylko na krótki czas.

Poniedziałek, godz. 14.20

Ratownicy próbują wypompować wodę z jaskini. Jak poinformował Jan Krzysztof, naczelnik TOPR, wkrótce do jaskini wejdzie kolejna grupa ratowników i pirotechników. Ratownicy z kamerą termowizyjna na razie opuścili jaskinię. Wstrzymano też wysadzanie skał ze względu na duże zapylenie w jaskini i stężenie szkodliwych gazów.

- Mamy oferty pomocy z zagranicy. Będziemy organizować kolejne grupy, które wejdą do jaskini. Mamy w gotowości strażaków i kolegów ze Słowacji. Na razie nie chodzi jednak o ludzi, ale o rozwiązanie problemu wentylacji - powiedział Jan Krzysztof.

Na miejsce jadą specjaliści z KGHM, którzy dysponują systemem rozsadzania skał bez użycia pirotechniki. - Musimy sprawdzić jak on działa i czy będzie nam przydatny - przyznał Jan Krzysztof.

Poniedziałek, godz. 12.00

Od prawie 60 godzin nie ma kontaktu z grotołazami uwięzionymi w Jaskini Wielkiej Śnieżnej. Ratownicy poszerzają korytarze z pomocą ładunków wybuchowych. Jak podaje Tygodnik Podhalański, Komisja Taternictwa Jaskiniowego PZA potwierdziła, że speleolodzy ukończyli kurs taternictwa jaskiniowego, a do jaskini weszli legalnie na podstawie dokumentów wydanych rzez Polski Związek Alpinizmu.

Poniedziałek, godz. 10.20

- Nie mamy informacji, czy żyją - powiedział w czasie konferencji Jan Krzysztof, naczelnik TOPR. Jak relacjonował, ratownicy próbują dotrzeć do grotołazów od suchej strony, od której wcześniej był kontakt z uwięzionymi. W jaskini przebywają nadal pirotechnicy oraz ratownicy górniczy. Toprowcy wraz z ratownikami ze Słowacji będą też wynosić z jaskini niepotrzebny sprzęt. Korytarz jest na tyle wąski, że na raz może w nim pracować tylko jedna osoba.

Do akcji włączą się również specjaliści z KGHM, którzy przywiozą sprzęt do poszerzania ścian i wentylacji korytarza. Jak poinformował naczelnik TOPR, kilkukrotnie użyto materiałów pirotechnicznych. Ze względu na panujące w jaskini zapylenie i stężenie gazów nie udało się jeszcze użyć specjalistycznej kamery górniczej. Oczyszczanie powietrza po strzale trwa kilka godzin.

Naczelnik TOPR podkreśla, że cały czas toczy się walka o życie grotołazów. Mężczyźni nie mają bowiem ze sobą jedzenia, picia, ani ciepłej odzieży. Tymczasem temperatura w jaskini wynosi ok. 4 stopni Celsjusza.

Poniedziałek, godz. 10.00

Do jaskini weszła kolejna grupa ratowników. Akcja ratunkowa trwa. Przed południem naczelnik TOPR, Jan Krzysztof spotka się z dziennikarzami i przekaże najnowsze informacje.

Poniedziałek, godz. 8.00

Część ratowników, która brała udział w nocnej akcji ratowniczej wyszła już z jaskini. Brało w niej udział 26 ratowników, w tym toprowcy z Polski i Słowacji, ratownicy grupy specjalistycznej ratownictwa wysokościowego z Państwowej Straży Pożarnej w Krakowie oraz ratownicy górniczy, który przywieźli ze sobą specjalistyczną kamerę wykorzystywaną w ratownictwie górniczym. Nadal nie udało się nawiązać kontaktu z grotołazami uwięzionymi w Jaskini Wielkiej Śnieżnej.

Niedziela, 18 sierpnia:

Ratownicy przy pomocy specjalistycznego sprzętu. Ratownicy muszą wykonać szereg skomplikowanych działań pirotechnicznych.
Jak przekazał naczelnik TOPR Jan Krzysztof - szanse przeżycia grotołazów są bardzo małe. Wciąż nie ma kontaktu z poszukiwanymi. Istnieje bardzo duże zagrożenie hipotermią. Grotołazi najprawdopodobniej nie mają na sobie odzieży, która spełniłaby funkcje ochronne.

- Musimy się przygotować do długotrwałych działań. Będziemy potrzebować dni lub nawet tygodni - mówi naczelnik TOPR, Jan Krzysztof.
Przypomnijmy do Jaskini Wielkiej Śnieżnej weszło 6 osób, dwie z nich zdecydowały się na eksplorację dalej położonych korytarzy. Drogę powrotu odcięła im jednak woda, która zalała korytarz. O uwięzionych grotołazach służby powiadomili pozostali uczestnicy wyprawy, którym udało się wydostać z jaskini.

Z ich relacji wynika, że przez pierwsze godziny był kontakt z uwięzionymi. Mężczyźni utknęli ok. 400-500 metrów pod ziemią. Jaskinia Wielka Śnieżna to największa i najgłębsza jaskinia w Tatrach.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki