W jednym z mieszkań przy ulicy Marii Jaremy na krakowskich Azorach rozegrał się rodzinny dramat. Starsza kobieta przez kilka dni mieszkała ze zwłokami swojego męża, bo w wyniku choroby straciła orientację w rzeczywistości. Makabrycznego odkrycia dokonał listonosz Poczty Polskiej Aleksander Wąs, od lat doręczający przesyłki starszemu małżeństwu oraz kobieta mieszkająca po sąsiedzku.
– To był bardzo trudny moment. Klientka, cierpiąca na zaawansowaną demencję, prawdopodobnie nie zdawała sobie sprawy z tego, że jej mąż już nie żyje. Żyła z nim w mieszkaniu, nie prosząc nikogo o pomoc, nie rozumiejąc, co się wydarzyło – relacjonuje pan Aleksander.
Seniorka widziała leżącego męża, lecz myślała, że mężczyzna "źle się czuje" i odpoczywa. Na miejscu pojawiła się policja oraz pogotowie ratunkowe. Medycy udzielili pomocy kobiecie, która cierpiała między innymi na odwodnienie.
Opiekę nad seniorką przejęły służby socjalne. Prawdopodobnie nie byłaby ona w stanie poradzić sobie z samotnym funkcjonowaniem w mieszkaniu.
– To sytuacja, która kolejny raz udowadnia, jak ważna jest rola listonosza w społeczności lokalnej – podkreśla Marzena Pawlik-Papież, kierownik zespołu UP Kraków 23. – Listonosze nie tylko roznoszą przesyłki. Znają ludzi, wiedzą, kiedy coś się nie zgadza. I często są tymi, którzy jako pierwsi dostrzegają dramaty, które mogłyby pozostać niezauważone.
Sam bohater pozostaje skromny. – Zrobiłem tylko to, co każdy człowiek powinien zrobić. Przesyłki to jedno, ale dla mnie ci ludzie to są sąsiedzi, znajomi. Znam ich, więc reaguję kiedy coś jest nie tak - stwierdził pan Aleksander.
Pogrzeb Anny M. Zastrzelił ją zięć
